MKS KLUCZBORK - PODBESKIDZIE BIELSKO-BIAŁA 1-2 (0-1)
0-1 24min. Malinowski
0-2 48min. Cieśliński (karny)
1-2 54min. Glanowski
MKS: Stodoła - Orłowicz, Jagieniak, Odrzywolski, Stawowy, Hober (38 Półchłopek), Ulatowski (41 Kaczmarek, 57 Kazimierowicz), Glanowski, Niziołek, Nitkiewicz, Tuszyński
Podbeskidzie: Zajac - Górkiewicz, Byrtek, Broniewicz, Osiński, Malinowski, Chmiel, Koman, Patejuk (90 Metelka), Łatka (75 Ziajka), Cieśliński (57 Zaremba)
Kluczbork nie ukrywał, że liczył w meczu z Podbeskidziem na punkty i to mimo, że Podbeskidzie jest już nowym I-ligowcem. Tym bardziej, że do tej pory Kluczbork ze swego boiska schodził pokonany tylko raz. Wczoraj zszedł po raz drugi.
Po bezbramkowym pierwszym kwadransie pierwszą skuteczną akcję przeprowadzili goście i przy dość biernej postawie obrony Kluczborka Piotr Malinowski dał Podbeskidziu prowadzenie. Tuż przed przerwą goście mogli podwyższyć na 2-0, ale sytuację wybronił Stodoła.
Druga połowa rozpoczęła się fatalnie. Faul w polu karnym Odrzywolskiego, rzut karny i prowadzenie Podbeskidzia 2-0. Nad stadionem zawisło fatum, a nad głowami kibiców i piłkarzy zabłysła czerwona lampka z mrugającym napisem "III liga". Czy to dlatego kilka minut później Kluczborkowi udało się zdobyć kontaktowego gola? W 53 minucie świetnym strzałem z dystansu popisał się Michał Glanowski, po którym piłka ugrzęzła w bramce Podbeskidzia. Chwilę później wyrównać mógł Niziołek, ale przelobował bramkę i mimo kliku jeszcze okazji mecz zakończył się wynikiem 1-2.
Kluczbork po tej porażce jest już bezpośrednio zagrożony spadkiem i w następnej kolejce rozegra mecz o wszystko. Do Kluczborka zawita Sandecja i nie może wywieźć z niego ani jednego punktu.