POLONIA NYSA - POGOŃ PRUDNIK 0-0
W słoneczne popołudnie 1 października w Nysie miejscowa Polonia podejmowała Pogoń Prudnik. Przed meczem uważałem, że zdecydowanym faworytem są goście. Obydwie drużyny widziałem już w tym sezonie. Polonię oglądałem w meczu z jej imienniczką z Głubczyc, który zakończył się kompromitacją nyskiej drużyny, która grając z przewagą jednego zawodnika przegrała 1-6. Pogoń natomiast widziałem w wygranym przez nią meczu ze Spartą Paczków 4-1. Na stadionie w Nysie pojawiło się około 250 widzów. Sporo osób było z Prudnika, w tym 4 osoby z szalikami klubowymi.
Dziś zaliczyłem kolejny stadion (boisko) w okolicach Nysy. Byłem w Chróścinie Nyskiej i pooglądałem mecz A klasy, w którym miejscowy Ogrodnik gościł zespół Agfy Prusinowice. Przed tym meczem oba zespoły plasowały się w środku tabeli ligowej. W zespole gości kapitanem drużyny był wójt gminy Pakosławice. Rzadki to przypadek, żeby taki urzędnik czynnie uprawiał sport. Okazało się, że na boisko nie jest łatwo trafić. Na meczu było około 210 widzów. Wielu miało petardy, które często wybuchały w czasie trwania spotkania.
Meteor Jasienica Dolna - Czarni II Otmuchów 4-2
18 września długo zastanawiałem się nad wyborem meczu, który pooglądam. Wiedziałem, że będzie to mecz najniższych lig rozgrywany blisko Nysy. Chciałem wybrać taki, który odbędzie się na boisku, na którym jeszcze nie byłem. Wreszcie zdecydowałem się na mecz A klasy LZKS Mańkowice/Piątkowice – LZS Jasienica Górna. Oba zespoły zaliczają się do czołowych w swojej grupie. Nie byłem pewny gdzie drużyna Mańkowic/Piątkowic rozgrywa swoje mecze. Przypuszczałem, że w Mańkowicach. Na mecz ruszyłem spóźniony. Moja nawigacja pokazała mi, że spóźnię się 10 minut. Kiedy wjechałem do Jasienicy Dolnej zobaczyłem, że za chwilę rozpocznie się tam mecz. Pomyślałem, że to może nawet spotkanie, na które jadę. W pierwszej chwili pojechałem dalej, ale jak zobaczyłem, że już jest 16.10, a ja mam jeszcze 4 km do Mańkowic, to postanowiłem zawrócić i pooglądać mecz w Jasienicy Dolnej.
Następnego dnia po wyprawie do Ząbkowic Śląskich (11.09.2011) udałem się na mecz opolskiej A klasy do Bukowa. Tam miejscowy LZS podejmował Polonię Przylesie. Zdecydowałem się na ten mecz, ponieważ nie byłem jeszcze na boisku w Bukowie. Ponadto żaden z tych zespołów nie wygrał jeszcze meczu w lidze. Buków jeden mecz zremisował, a cztery przegrał. Polonia była o 1 remis lepsza. Pomyślałem, że jest duża szansa, że zobaczę jak jeden z zespołów będzie cieszył się z pierwszego zwycięstwa.
Po wizytach w Czechach i na Górnym Śląsku przyszła pora na Dolny Śląsk. Wybór padł na Orzeł Ząbkowice Śląskie. Już w poprzednim sezonie wybierałem się na ten zespół. Orzeł bronił się wtedy przed spadkiem z IV ligi dolnośląsko-lubuskiej. Tymczasem przed tą kolejką był na czele tabeli. Arka z kolei zamykała tabelę. Spodziewałem się ciekawego dopingu, bo ze strony klubowej dowiedziałem się, że kibice Orła to równocześnie kibice Śląska Wrocław. 45 minut przed meczem zawitałem z żoną pod stadion. Okazało się, że boisko jest w głębokiej niecce. Kiedy z żoną weszliśmy to był jeszcze pusty. Już na rozgrzewce żona moja dostrzegła, że goście są wyraźnie słabsi i praktycznie się nie rozgrzali.