Drugi raz w tym tygodniu zorganizowałem sobie piłkarski wyjazd do Czech. Tym razem wybrałem się do Zlatych Hor. Miejscowy FK Zlate Hory gra w czeskiej V lidze. Po dotychczasowych pięciu kolejkach był na V miejscu w lidze.
Dziś, czyli 3 września 2011 roku, gościł lidera, czyli FK Kralice. Był to więc mecz na szczycie. Nigdy wcześniej nie byłem na stadionie w Zlatych Horach. Dobrze, że na początku miejscowości zapytałem o stadion, bo znajduje się przy pierwszym zakręcie w lewo, a nie widać go z drogi. Wchodząc na stadion zakupiłem bilet w cenie 20 koron i program w cenie 5 koron. Program meczowy w V lidze – nieźle. Okazało się, że stadion to zadbany kameralny obiekt.
Od dłuższego czasu planowałem, że pojadę do Mikulovic na mecz Pucharu Czech, ponieważ do tej miejscowości miał przyjechać pierwszoligowiec z Teplic. Spodziewałem się ciekawego i zaciętego spotkania. Liczyłem nawet na sensację, ponieważ w tamtym sezonie dwukrotnie widziałem w akcji piłkarzy z Mikulovic i wiedziałem, że ambicji im nie zabraknie. Na mecz przyjechałem o 15.30, czyli półtorej godziny przed czasem. Kiedy podjechałem pod stadion okazało się, że jest tam mnóstwo kibiców.
28 sierpnia wybrałem się na derby gminy Skoroszyce. Spotkanie zapowiadało się bardzo ciekawie, choć to tylko mecz nyskiej B klasy. Chodzi o mecz Plon Skoroszyce – Grom Mroczkowa. Po dwóch dotychczasowych kolejkach Plon był liderem mając na koncie 6 punktów. Grom rozegrał do tej pory tylko jedno spotkanie, które zremisował. W tamtym sezonie zespół z Mroczkowej zrobił na mnie największe wrażenie z wszystkich drużyn jakie widziałem. Wyróżniał się olbrzymią ambicją.
Długo nie mogłem się zdecydować na jaki mecz 27 sierpnia pojechać. Najpierw planowałem pojechać do Ostrawy na Banik. Potem do Ząbkowic Śląskich na mecz Orła. Ostatecznie zdecydowałem się na mecz Odry Opole ze Szczakowianką Jaworzno. Zadecydowało o tym to, że wyczytałem, że pod względem kibicowskim będzie to najlepsze spotkanie jesienne w Opolu. Godzinę przed meczem byliśmy z Elą pod stadionem.
I znowu trafiła mi się piłkarska środa. 24 sierpnia pojechałem na derby do Dobrzenia Wielkiego. Tam miejscowy TOR podejmował Odrę Opole. Był to mecz w ramach IV ligi opolsko-śląskiej. Teoretycznie faworytem meczu powinna być Odra. Jednak przed pierwszym gwizdkiem zespół TOR-u miał 1 punkt więcej. Do tego grał u siebie. Wjeżdżając do tej wsi (to nie złośliwość) przywitała mnie dwujęzyczna tablica. Po niemiecku ta miejscowość nazywa się Groß Döbern. Dwóch panów siedzących niedaleko mnie rozmawiało na meczu ze sobą po niemiecku.