Od dłuższego czasu planowałem, że pojadę do Mikulovic na mecz Pucharu Czech, ponieważ do tej miejscowości miał przyjechać pierwszoligowiec z Teplic. Spodziewałem się ciekawego i zaciętego spotkania. Liczyłem nawet na sensację, ponieważ w tamtym sezonie dwukrotnie widziałem w akcji piłkarzy z Mikulovic i wiedziałem, że ambicji im nie zabraknie. Na mecz przyjechałem o 15.30, czyli półtorej godziny przed czasem. Kiedy podjechałem pod stadion okazało się, że jest tam mnóstwo kibiców.
Więcej niż na meczach, na których byłem dotychczas w Mikulovicach. Pomyślałem, że zmieniono godzinę rozgrywania tego spotkania. Okazało się, że nie. Mecz był faktycznie o 17. Na trybunie krytej już nie było żadnego miejsca. Udało mi się usiąść na trybunie za bramką. Z każdą minutą tłum stojący wokół boiska powiększał się. Ja miałem bilet nr 721. Po meczu na jakieś czeskiej stronie znalazłem, że było 2 tysiące „divaków”. Wśród nich była kilkuosobowa grupa kibiców z Teplic. Byli ubrani w barwy klubowe. Co ciekawe, były to osoby w wieku około 40 lat. Tylko kilkakrotnie w czasie meczu coś tam pokrzyczeli. Przygotowano dla nich miejsca na głównej trybunie, ale nie byli oddzieleni od miejscowych kibiców. Duże „ciśnienie” zauważyłem wśród miejscowych. Ci też parę razy z nieśmiałym dopingiem się pokazali. W meczach ligowych w Mikulovicach dopingu nie widziałem. Myślę, że by się rozkręcili, ale mecz wyjątkowo źle się dla nich ułożył. Jednak widać było różnicę trzech lig między tymi zespołami. Pomimo ambitnej gry gospodarze przegrywali do przerwy 0-3. Goście jak już robili akcję to potrafili znaleźć się we dwóch przed bramkarzem gospodarzy. Choć trzeba przyznać, że zbyt mocno się nie wysilali. Po przerwie odpuścili sobie i miejscowi stworzyli kilka sytuacji podbramkowych. Zamiast jednak zdobyć honorowego gola, to stracili czwartą bramkę. W ostatniej akcji ich zawodnik zdobył bramkę ręką (zrobił jak Maradona, ale zdecydowanie mniej sprytnie). Sędzia oczywiście bramki nie uznał. Mimo to na tablicy zmieniono wynik na 1-4 i tak zostawiono. Po chwili sędzia zakończył spotkanie. Było to ciekawe, ale trochę jednostronne spotkanie (zwłaszcza wynik 0:4). Miejscowi kibice oglądali mecz do końca i podziękowali brawami swoim zawodnikom za ambitną grę. To mi się podobało. Na meczu było trochę kibiców z Polski. Między innymi był Marek z Raciborza (groundhopper i kolekcjoner biletów), który o tym meczu przeczytał w moim artykule o meczach piłkarskich w Czechach, który napisałem dla liga.net.pl. Mecz ten oglądaliśmy razem. Od Marka otrzymałem kilka biletów piłkarskich z jego stron za co mu dziękuję. Dzień wcześniej planowałem pojechać na mecz Szumperk – Banik Ostrawa. Niestety nie udało mi się. Szumperk też odpadł z dalszych rozgrywek przegrywając 0-2.