LigaNetPl

Back Home

LigaNetPl

User Rating: / 0
PoorBest 
(Krzysztof Wilk)  
niedziela, 02 października 2011 23:08

W niedzielę 2 października 2011 roku Moje Wielkie Mecze wybrały się do Wrocławia, żeby poznać bliżej tamtejsze piłkarstwo. Postanowiłem zobaczyć minimum dwa mecze. I tylko tyle spotkań pooglądałem. Rano podjechałem na Oporowską, żeby zakupić bilety na mecz Śląska z Polonią Warszawa. Skorzystałem z opcji rodzinnej i za 3 osoby zapłaciłem w sumie 50 zł. Gdybym był sam zapłaciłbym 40 zł. Podaję ceny z trybuny odkrytej. Po zakupieniu biletów wyrobiłem sobie kartę kibica. To na wypadek gdybym kiedyś chciał wybrać się na jakiś hit i zakupić bilety przez Internet. Bilety kupowałem do 5 minut. Wyrobienie karty zajęło mi około 15 minut. Po załatwieniu tych formalności ruszyłem na mecz ligi okręgowej pomiędzy Polonią Wrocław i MKP Wołów. Na stadionie Oławki Na Niskich Łąkach pojawiłem się z kilkuminutowym opóźnieniem. Stadion zrobił na mnie dobre wrażenie. Jest zadbany. Ładnie wygląda niewielka kryta trybuna. Zaskoczyło mnie to, że na trybunach było tylko 30 widzów.

Później liczba ich wzrosła do 45. Po chwili oglądania meczu podszedłem do najbliższej osoby, żeby zapytać o wynik, a ta osoba spytała mnie po angielsku czy mówię w tym języku. No niestety, ale mnie nauczono rosyjskiego. W trakcie meczu podsłuchałem, że dwóch młodych mężczyzn i dziewczyna rozmawiają po niemiecku. Zacząłem przeczuwać, że to mogą być niemieccy groundhopperzy (stadionowi turyści). Wiedziałem, że groundhopping jest w Niemczech bardzo popularny. Miałem wielką ochotę sprawdzić czy moje przypuszczenia są słuszne, ale powstrzymywała mnie bariera językowa. Na szczęście z niemieckim u mnie ciut lepiej niż z angielskim i w końcu przełamałem się. Jakież było ich zdziwienie, ze ja też podaję się za groundhoppera. Od tej pory na meczu nie skupiałem się prawie wcale. Przegadaliśmy resztę czasu. Trochę bolały mnie ręce. Okazało się, że chłopaki (mówili, że dziewczyna się tym nie zajmuje) są z Bremy i od kilku dni oglądają mecze w Polsce. Byli na meczach: Rozwoju Katowice z Odrą Opole i ROW-u Rybnik z Rakowem Częstochowa. Wybierali się też na mecz Śląska z Polonią. Jeden z nich był pierwszy raz w Polsce, a drugi już czwarty. Przyjeżdża do polski, bo mówił, że polscy kibice są najlepsi. Mówił, że na meczu Rozwoju nie było kibiców Odry, bo mieli zakaz. Pytał dlaczego. Jak mu powiedziałem, że Rozwój nie wpuszcza kibiców gości, to ciągle mnie pytał dlaczego. Nie umiałem mu tego wytłumaczyć. Był bardzo dobrze rozeznany w polskich sprawach kibicowskich. Pokazali mi polskie wydawnictwo przygotowane przez Tylko Piłkę na tę kolejkę Ekstraklasy, ponieważ tam znaleźli artykuł o polskim groundhopperze Rzeźniku. Chcieli mi to dać, bo mówili, że i tak nie rozumieją co tam pisze. Byli zaskoczeni, jak im powiedziałem, że go znam. Kilka minut przed końcem meczu pożegnałem się z nimi, bo musiałem pojechać po rodzinkę buszującą po galeriach handlowych. Jak wychodziłem był wynik 0-0. Jednak ostatecznie Wołów wygrał 1-0. Trudno mi ocenić poziom spotkania, bo bardziej skupiłem się na niemieckich gościach. O tej porze we Wrocławiu było jeszcze kilka innych meczy. Tymczasem i ja i oni trafiliśmy na ten sam. Na Śląsku już ich nie spotkałem, ale to zrozumiałe przy takiej liczbie widzów.

Około 40 minut przed meczem zjawiliśmy się na Oporowskiej. Prawdopodobnie był to przedostatni mecz Śląska na tym obiekcie. Na trybunach zasiadło 8 tysięcy widzów. Zorganizowanej grupy gości nie było. Staliśmy na obrzeżach trybuny odkrytej. Mieliśmy bilety na miejsca w drugim rzędzie od dołu. Siedząc nic się z tych miejsc nie zobaczy, bo rozwieszone flagi wszystko zasłaniają. Mecz był przeciętny. Prowadzony w wolnym tempie. Do przerwy Śląsk zdobył 2 gole. Pierwszą bramkę zdobył Piotr Celeban, a drugą bezpośrednio z rzutu wolnego Sebastian Mila. Był to tzw. gol do szatni. W I połowie i na początku II był bardzo słaby doping. Gniazdowy skupiał się bardziej na zbliżających wyborach niż nad konkretnym dopingu. Kibice z odkrytej bardzo niemrawo włączali się w doping. To grupa kibiców z krytej próbowała ciągnąć doping. Po paru minutach przenieśliśmy się na trybunę za bramką. Stamtąd bardzo źle ogląda się mecz. Niewiele widać jak coś się dzieje pod drugą bramką. Siedząc nisko powieszone flagi mocno zasłaniają. Po naszych przenosinach doping uległ zdecydowanej poprawie. Był już bardzo dobry. No chyba, że w różnych miejscach stadionu różnie słychać? Trenerskim nosem wykazał się Orest Lenczyk. Kolejne 2 bramki zdobyli zmiennicy, czyli Łukasz Gikiewicz i Dariusz Pietrasiak. Śląsk wygrał więc 4:0 i zachował pozycję lidera. Muszę przyznać, że po kilkunastu minutach meczu nie postawiłbym na taki wynik. Bardziej spodziewałbym się remisu. W zespole Śląska zagrali: Kelemen, Socha, Celeban, Fojut, Pawelec, Sobota (Cetnarski), Elsner, Dudek (Pietrasiak), Mila, Madej, Diaz (Gikiewicz). Natomiast w Polonii zargrali: Przyrowski, Todorowski, Jodłowiec, Kokoszka, Sadlok, Bonin (Wszołek), Piątek (Sikorski), Trałka, Jeż, Sultes (Przybecki), Cani. Przed mecze rozdawano kibicom to samo wydawnictwo, które pokazywali mi goście z Niemiec. Przypuszczam, że to samo robiono na innych stadionach. Stąd dziesiątki tysięcy ludzi mogło przeczytać o idei groundhoppingu i o prawdopodobnie najlepszym polskim groundhopperze.

www.mojewielkiemecze.wodip.opole.pl

 

© 2024 LigaNetPl
Joomla! is Free Software released under the GNU General Public License.
Mobile version by Mobile Joomla!