Po znakomitym meczu siatkarze Stali Nysa pokonali 3-0 zespół Lubina. To zwycięstwo zapewniło im triumf w II lidze. Nie przyszło im to łatwo, bo musieli rozegrać aż 5 spotkań z zespołem z Lubina. Nysanie byli najlepsi w sezonie zasadniczym i potwierdzili to w meczach play-off. Zespół z Lubina, to prawdziwa rewelacja rozgrywek. Są beniaminkiem w II lidze. Na półmetku sezonu zasadniczego byli na ostatnim miejscu. Do fazy play-off awansowali z VII miejsca. Jako jedyni w tej fazie wygrali mecz w Nysie. We wtorek nysanie zagrali najlepszy mecz w sezonie. Słabo grali tylko w początkowym okresie I seta do stanu 6-12. Potem grali już koncertowo. Objęli prowadzenie 13-12 i wygrali seta do 22. Następne dwa sety wygrali do 16 i 19. Dobrze grali też goście, ale tym razem nie wytrzymali presji „nyskiego kotła”. Atmosfera na trybunach była fantastyczna.
Siatkarze Stali Nysa pewnie wygrali dwa mecze z MKS MOS Będzin, które rozegrano w Nysie w ramach półfinałów play-off II ligi siatkówki mężczyzn. Były to kolejne 13 i 14 zwycięstwa nyskich siatkarzy u siebie w rozgrywkach II ligi. Wyniki w poszczególnych setach mogą sugerować, że były to zacięte pojedynki. Tymczasem Stal była wyraźnie lepsza, zwłaszcza w sobotę. Na tym meczu było zdecydowanie więcej widzów niż w niedzielę. W sobotę był bardzo dobrze zorganizowany doping, który uatrakcyjniły oprawy z udziałem balonów i konfetti. W niedzielę kibice też wspierali swoich ulubieńców, ale już nie tak okazale.
6 goli, 2 czerwone kartki i mnóstwo emocji, to nie opis meczu Bundesligi. Tak wyglądały derby gminy Skoroszyce, w których LZS Czarnolas zremisował 3-3 z Gromem Mroczkowa. Był to mecz nyskiej B klasy. Goście prowadzili już 3-1. I wtedy sędzia doprowadził do kuriozalnej sytuacji. Usunął z boiska zawodnika Gromu za drugą żółtą kartkę. Tylko, że on nie dostał pierwszej.
Była to fatalna pomyłka sędziego, który w innych sytuacjach radził sobie dobrze w prowadzeniu tego trudnego do sędziowania spotkania. Po przerwie grający w przewadze gospodarze zdołali doprowadzić do remisu. Pomimo, że ich zawodnik też dostał czerwoną kartkę w końcówce byli bliżsi zwycięstwa mając 3 dogodne sytuacje. Więcej o meczu + zdjęcia na mojewielkiemecze.wodip.opole.pl
Miłośnicy niższych lig piłkarskich, i jedzenia słonecznika na świeżym powietrzu, są już w żywiole, bo większość z nich już wystartowało. Do tego w ten weekend do przyjścia na boiska zachęcała ładna pogoda. W sobotnie popołudnie (24 marca), w meczu opolskiej ligi okręgowej, miejscowa Unia (XIII miejsce) podejmowała LZS Walce (VI miejsce). Nie był to więc jakiś mecz na szczycie. Było typowe ligowe spotkanie. Na trybunach zasiadło około 200 widzów. Wśród nich była grupka kibiców gości. Żadna ze stron nie prowadziła dopingu. Mecz był bardzo widowiskowy. Rozgrywany był w szybkim tempie. Na początku goście zastosowali pressing już pod polem karnym Unii. W pierwszej połowie jedynego gola zdobyły Walce. Po przerwie działo się więcej niż w ciągu pierwszych 45 minut. Unia zmarnowała 2 sytuacje 100%, a Walce 1. Nie trafiano nawet z 5 metrów do pustej bramki. W drugiej połowie, po otrzymaniu drugiej żółtej kartki przez zawodnika Unii, gospodarze musieli grać w 10. Nie było tego osłabienia widać na boisku. Kiedy wydawało się, że wynik nie ulegnie zmianie, zespół gości zdobył drugą bramkę. Mecz zakończył się porażką Unii 0-2. Zespół ten jest poważnie zagrożony spadkiem do klasy A.
Zdjęcia z meczu na: mojewielkiemecze.wodip.opole.pl
W sobotę 10 marca wybrałem się do Kędzierzyna-Koźla. Zaplanowałem, że zobaczę dwa mecze. Jeden piłkarski, a drugi siatkarski. Pierwszy, to piłkarskie derby Kędzierzyna-Koźla, w których Odra podejmowała Chemika. Mecz ten odbył się w ramach rozgrywek ligi okręgowej. Drugie spotkanie, to mecz Zaksy Kędzierzyn-Koźle z Fartem Kielce. Był to mecz pierwszej rundy play-off siatkarskiej PlusLigi.
Dzisiaj byłem na 2 meczach w Opolu. Oba rozegrano na tym samym boisku, czyli w Centrum Sportu. Był to mój debiut na tym obiekcie. Jest to kompleks boisk treningowych koło ulicy Północnej. Mecze te odbyły się na sztucznej nawierzchni. Rozegrano je w ramach regionalnego Pucharu Polski. W obu spotkaniach drużyny IV ligi opolsko-śląskiej grały z drużynami grupy II opolskiej ligi okręgowej. W meczach tych było widać, które drużyny występują w wyższych ligach. W pierwszym spotkaniu Odra Opole pokonała 5-1 LZS Proślice, choć do przerwy było 0-0. W II połowie zawodnicy z Proślic nie potrafili wyjść z własnej połowy. W drugim spotkaniu Rodło Opole przegrało z Victorią Chróścice 0-5.
Jako tzw. stadionowy turysta, czyli groundhopper, oglądam mecze na różnych stadionach i boiskach. Bardzo często są to mecze niskich lig. Najczęściej takie mecze oglądam w województwie opolskim. Często też w województwie śląskim i w Czechach. W naszym województwie bardzo rzadko spotykam się z biletami. Dla mnie bilet z meczu jest cenną pamiątką, stąd jestem zawiedziony, że go na meczu nie zdobyłem. Wiem, że większość kibiców się cieszy, że za darmo może oglądać mecze swoich drużyn. Tymczasem w województwie śląskim prawie wszystkie kluby sprzedają bilety na mecze. Robi to nawet wiele klubów C klasy. W A klasie to jest norma. Podobnie wygląda sytuacja w Czechach. Tymczasem u nas, czyli głównie w powiecie nyskim, na wszystkie mecze wchodzi się za darmo.
POLSKA - WŁOCHY 0-2
Liderzy PZPN są mistrzami w popełnianiu błędów i psuciu wizerunku swojej organizacji. Zaczęli od tego, że w dniu święta państwowego Polacy mieli zagrać w nowych koszulkach, na których w miejsce godła państwowego pojawiło się godło związku. Nie mam nic przeciwko godłu PZPN, ale nie mogę zaakceptować, że nie ma tam orła. Nie rozumiem, czemu nie mogą być koło siebie oba symbole. Dawniej, jak czytałem wywiady z młodymi piłkarzami, to zawsze każdy z nich mówił, że marzy, żeby zagrać z orłem na piersi. Mimo tej skandalicznej decyzji wybrałem się na mecz, bo uważam, że kibicuję Polsce, a nie PZPN, a nawet nie konkretnym piłkarzom. Zaopatrzony w bilety i karty kibica już o 16.00 wyruszyłem z Nysy. Wybrałem się z żoną, kolegą Arturem i jego synem. Wiedząc, że będą problemy z parkowaniem koło stadionu pojechaliśmy na ulicę Legnicką, gdzie zostawiliśmy samochód. Stamtąd tramwajem dojechaliśmy do stadionu.
Na niektóre ciekawsze mecze jeżdżę z Jackiem z Nysy, który jest wielkim fanatykiem piłki nożnej. Śmiało można o nim powiedzieć, że jest groundhopperem. Nie interesują go jednak mecze niższych lig. Sam o sobie nie mówi, że jest groundhopperem. Ale też nie wzbrania się przed tym określeniem. Od początku lat siedemdziesiątych XX wieku zaliczył wiele atrakcyjnych spotkań. Zaczynał od pucharowych bojów Górnika Zabrze, który toczył je na Stadionie Śląskim. Obecnie jeździ głównie na mecze reprezentacji Polski i polskich klubów w europejskich pucharach. Często jest na tych wyjazdowych. Jeździ też na mecze naszej ekstraklasy. Ostatnio był w Londynie na meczu Fulham - Wisła. Przy okazji chciał zaliczyć jakieś mecze ligowe. Postanowiłem porozmawiać z nim na temat tej wyprawy. Efekty tej rozmowy przedstawiam poniżej.
Od dawna przymierzałem się do tego, żeby pooglądać mecz w Burgrabicach. Miejscowe Sudety grają w A klasie, ale grały kiedyś nawet w IV lidze. Od kolekcjonerów biletów słyszałem, że mają bilety tego klubu. Liczyłem więc, że powiększę moją kolekcję. Korzystając z pięknej jesiennej pogody (w listopadzie) wybrałem się na mecz Sudety Burgrabice - LZS Buków. Patrząc na pozycję obu drużyn w tabeli A klasy nie spodziewałem się wielkich emocji. Myślałem, że miejscowi łatwo wygrają. Miejscowy obiekt trochę mnie rozczarował. Ławeczki są stare i zaniedbane. Biletów nie sprzedawano. Przebieg meczu mocno mnie zaskoczył. Od początku goście prezentowali się lepiej. Pomyślałem, że z biegiem czasu gospodarze zaczną przeważać. Tymczasem do przerwy Buków wygrywał 1-0.
Do będącej w dolnych rejonach tabeli ligi okręgowej Unii Głuchołazy przyjechał wicelider, czyli Chemik Kędzierzyn. Wraz z nim przyjechała spora grupa kibiców w liczbie około 70 osób. Nie chcąc płacić po 5 zł za bilet weszli „z bramą”. Miejscowych na mecz przyszło około 150. Doping prowadzili tylko goście, którzy wywiesili jedną flagę. Robili to bardzo głośno i ciekawie. Oprócz wspierania swoich piłkarzy wyrazili też swoją niechęć do opolskiej Odry. Sam mecz miał dwa oblicza. Dużo ciekawsza była pierwsza połowa, która była bardzo wyrównana. Mecz był prowadzony w szybkim tempie. Jedynego gola zdobyli gospodarze.