RUCH ZDZIESZOWICE - JAROTA JAROCIN 0-0
Ruch: Feć - Bella, Jakubczak, Drąg, Bodzioch, Rogowski (69 Cieślak), Ł. Damrat, Sobota (63 Kiliński), Kasprzyk, Bukowiec, T. Damrat (78 Nowosielski)
Jarota: Brzostowski - Oczkowski, Kieliba, Garbarek, Śliwa, Pawlak (89 Skupiński), Czabański, Cierniewski (90 Skowron), Witkowski, Piosik (79 Gałczyński), Bartoszak (75 Karcz)
Kibice którzy przybyli na Rozwadzką nie doczekali się pierwszej wiosennej bramki swoich pupili. Ciężko coś strzelić, kiedy niema ku temu okazji, a właśnie tak to wyglądało. Najdogodniejszą sytuację miał Kasprzyk, który po kapitalnej akcji Łukasza Damrata, stanął oko w oko z Brzostowskim, ale ten był dziś nie do pokonania. W kilku sytuacjach spore szczęście miał nasz zespół, kiedy przed stratą gola ratowała nas poprzeczka lub znakomicie dysponowany Feć.
Sobotni mecz Ruchu z Jarotą poprzedziła skromna uroczystość wręczenia statuetek dla Tomków - Drąga oraz Damrata. Pierwszy z nich, jak dobrze pamiętamy, został wybrany w plebiscycie na "Najlepszego Piłkarza Ruchu w 2010", który zorganizowały wspólnie ruchzdzieszowice.pl oraz Związkek Zawodowy Solidarność Zakładów Koksowniczych, drugi z laureatów natomiast, wyłonił się sam, gdyż w minionym roku zdobył najwięcej goli i tym samym odebrał z rąk przedstawiciela Solidarności ZK, Pana Marka Skóry - "Złoty But 2010".
Sygnał do ataku na bramkę Jaroty, w 10 min dał Bukowiec, który ładnym zwodem zwiódł obrońcę gości, jednak jego strzał minął słupek bramki Brzostowskiego. Przyjezdni odpowiedzieli w 13 min, kiedy ostro bita piłka z rzutu wolnego, ląduje na rękawicach naszego golkipera. W 21 min z dystansu strzela kapitan pomarańczowo-czarnych, Łukasz Damrat, ale piłka po rykoszecie, o centymetry mija bramkę Jaroty.
Chwilę później próbę strzału podjął nasz defensor Przemek Bella, jednak i w tym przypadku futbolówka nie znalazła światła bramki przyjezdnych (23 min). Kolejne minuty nie przynosiły zmiany wyniku, a temperatura emocji podniosła się dopiero w końcówce pierwszej odsłony. W 39 min 2 bieg włączył starszy z braci Damrat, który po serii efektownych zwodów, prostopadłym podaniem otwierającym drogę do bramki, obsłużył Kasprzyka, a ten chwilę później stanął oko w oko z golkiperem przyjezdnych. Lepszy w tej sytuacji okazał się Brzostowski i na tablicy świetlnej obiektu przy Rozwadzkiej, nadal widniał rezultat bezbramkowy. Kiedy kibice wyczekiwali już gwizdka na przerwę, znakomitą okazję mieli goście. Pomiędzy linię defensywną Ruchu wbiegł Cierniewski, który zachowując przytomność umysłu posłał "lobika" nad zmierzającym z interwencją Feciem, trybuny zamarły... jednak w tej sytuacji los nam sprzyjał... futbolówka jakimś cudem - lub jak komentowali po meczu kibice "Za sprawą zjeżonych ze strachu włosów Fecia" - zatrzymała się na naszej poprzeczce.
Druga odsłona była zdecydowanie słabsza w wykonaniu naszego zespołu. Trybuny ożywiły się w 55 min za sprawą popularnego "Nakata", który rozgrywał dziś kapitalny mecz, jego znakomity rajd kończy się faulem w polu karnym Jaroty, jednak w tej sytuacji gwizdek arbitra milczał. W 60 min z 30 metrów huknął Sobota, ale piłka o centymetry minęła bramkę Brzostowskiego.
Na odpowiedz gości czekaliśmy do 62 min, kiedy po raz kolejny szybszy od naszych defensorów okazał się Cierniewski, który stanął oko w oko z Feciem. Ostatecznie nasz golkiper z wydatną pomocą swoich obrońców, wychodzi z tej opresji bez szwanku. Wynik pomimo starań obu zespołów, nie uległ już zmianie, a rozpatrując całość spotkania, remis jest chyba w tym przypadku najbardziej sprawiedliwym rezultatem.
Relacja i zdjęcie za: www.ruchzdzieszowice.pl