LECHIA ZIELONA GÓRA - RUCH ZDZIESZOWICE 1-2 (1-1)
0-1 29min. Buchała
1-1 41min. Brzykcy
1-2 74min. T. Damrat
Lechia: Dłoniak - Sucharek (86 Sztonyk), Małecki (70 Kaczorowski), Tyktor, Górski, Topolski, Niewiadomski (46 Dorniak), Brzykcy, Kojder, Figiel, Pytlarz
Ruch: Mika - Bella, Jakubczak, Drąg, Bodzioch, Bukowiec, Kapłon (64 Kiliński), Ł. Damrat, Kasprzyk (84 Rogowski), Krakowiak, T. Damrat (90 Góra), Buchała (70 Juszczak)
Początek meczu w Zielonej Górze to wyraźna przewaga wyżej notowanego zespołu ze Zdzieszowic, jednak wraz z upływem czasu nasz zespół dostosował się poziomem do tego, który prezentowali rywale. Proste straty, błędy w przyjęciu i rozegraniu można chyba tylko wytłumaczyć świąteczną zadumą. Przy wyrównanych zawodach często o wyniku decydują indywidualne umiejętności poszczególnych graczy, które w sobotniej konfrontacji były po stronie Ruchu. Wynik został otwarty w 29 min.
Tomek Damrat podciągnął środkiem boiska, ładnym podaniem uruchomił Bukowca, który z kolei wyłożył piłkę Buchale, a ten stając oko w oko z Dłoniakiem nie dał mu szans 0:1! Kolejne minuty przebiegają pod dyktando zdzieszowiczan, jednak bez potwierdzenia w postaci kolejnych goli. W 41 min po jednej z nielicznych akcji gospodarze doprowadzają do wyrównania. Podanie z rzutu rożnego wybija Bella, piłka trafia pod nogi rywala, a po kolejnym dośrodkowaniu i sporym zamieszaniu z najbliższej odległości do bramki Ruchu trafia Brzykcy.
Ponownie na prowadzenie nasza drużyna mogła wyjść już w 54 min, kiedy idealne dośrodkowanie z rzutu rożnego Bukowca, trafia na głowę nieobstawionego Bodziocha, który z 11 metrów strzelił obok spojenia słupka z poprzeczką. Miejscowi odpowiadają w 60 min groźną wrzutką z rzutu wolnego, której na szczęście nikt nie przeciął. W 67 min dobrą okazję marnuje Buchała,strzelając głową obok bramki z bliskiej odległości. Szczęście uśmiechnęło się do piłkarzy Ruchu w 74 min. Obrońca Lechii tak niefortunnie zagrał do kolegi, że podanie przeciął Tomek Damrat, który chwilę później bez większych problemów pokonał golkipera gospodarzy 1:2! Dwie minuty później atut gry z wiatrem próbował wykorzystać doświadczony Bukowiec, jednak jego "bombę" z 40 metrów na rzut rożny sparował Dłoniak. Podobną próbę, z podobnym skutkiem, podejmuje jeszcze Łukasz Damrat a w doliczonym czasie gry idealną sytuację ma Kiliński, który zwleka jednak zbyt długo i ostatecznie zostaje powstrzymany wślizgiem na 11 metrze.
Zwycięstwo naszego zespołu nie było może przekonywujące, ale z pewnością zasłużone. Przykra sytuacja, jaka w szatni po meczu zastała nasz zespół, nie powinna mieć miejsca na drugoligowych obiektach.Jednak po części chyba na własną prośbę gospodarze zafundowali naszym piłkarzom atrakcję w postaci splądrowanej szatni. Do budynku klubowego w trakcie i przed meczem wchodził kto chciał, a ochrona w postaci kilku starszych panów, wyglądała raczej zajączka niż potencjalnych złodziei.