GRYF WEJHEROWO - RUCH ZDZIESZOWICE 4-3 (2-0)
1-0 16min. Osłowski
2-0 30min. Siemaszko
3-0 53min. Warcholak (karny)
3-1 77min. Dyczek
3-2 82min. Damrat
3-3 88min. Bachor
4-3 90+2min. Siemaszko
Gryf: Szlaga - Miszka, Kostuch, Skwiercz, Osłowski (67 Bejuk), Dąbrowski (67 Szlas), Kołc, Szymański, Łuczak (77 Dettlaff), Warcholak, Siemaszko
Ruch: Sochacki - Anioła, Bachor, Dubina, Nowak, Polak (46 Baraniak), Damrat, Bella, Bukowiec (74 Dyczek), Pajączkowski (61 Hanzel), Lachowski
Ruch po dramatycznym meczu przegrał w Wejherowie 3-4. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie okoliczności, w których do tego doszło.
Po kwadransie drugiej połowy Gryf prowadził 3-0, a Ruch leżał na łopatkach i zanosiło się po prostu na kolejną, sromotną porażkę Zdzieszowice, nie pierwszą i nie ostatnią. Pewnie tak by się stało, gdyby nie przebudzenie gości w ostatnim kwadransie. Skazany już na pożarcie pożarcie Ruch zdołał zdobyć trzy bramki i zniwelować stratę - niemożliwe stało się nagle realne, a remis mienił się zwycięstwem, po które wystarczyło tylko sięgnąć. Zesłany fo piekieł zespół powstał z kolan i zapukał do bram nieba.
I tak by się stało, gdyby nie doliczone minuty i niesamowity pech zdzieszowickiej drużyny. Gdy zwycięski remis Ruchu zdawał się już być zaklepany, gol Siemaszki przesądził o wygranej Gryfa. Takie porażki bolą najbardziej. Punkt stracony w ostatnich sekundach po niesamowitym pościgu. Szkoda.