MKS KLUCZBORK - LIMANOVIA LIMANOWA 0-4 (0-2)
0-1 7min. Ł. Wolsztyński
0-2 17min. Pribula
0-3 48min. Pribula
0-4 90min. Atanasow
Kluczbork: Pogorzelec - Orłowicz, Ganowicz, Arian, Tomaszewski (46 Hober), Niziołek, Swędrowski, Nowacki, Reinhard, Kojder (46 Grzegorzewski), Burski (76 Kasperkiewicz)
Limanovia: Mika - Derbich, Kulewicz, Bierzało, Basta (77 Żołądź), Koman, Poliacek, Ł. Wolsztyński (79 Majcher) Atanasow, Pribula (74 Serafin), R. Wolsztyński (71 Grunt)
Tego się nikt nie spodziewał. Lider tabeli przegrał u siebie z ostatnim zespołem i to, że przegrał, to jeszcze jest mało powiedziane. Czerwona latarnia urządziła sobie na boisku w Kluczborku demolkę strzelając 4 bramki i nie tracąc ani jednej.
Goście już na początku meczu objęli prowadzenie, czym wprowadzili kluczborską publiczność w konsternację. Gdy po kwadransie podwyższyli na 2-0, zapachniało niespodzianką, a gdy po rozpoczęciu drugiej połowy podwyższyli na 3-0, sensacja stała się faktem. O ile do tego momentu gospodarze mogli jeszcze mieć nadzieję na uratowanie wyniku i odwrócenie losów meczu, to po stracie trzeciej bramki mogli myśleć jedynie o zdobyciu honorowego trafienia. Dyspozycja lidera była jednak tak słaba, że nie nie udało się nawet to, a w końcówce Limanovia podwyższyła na 4-0 i z gracją utarła liderowi nosa.