Dawno już nie było tak czarnej kolejki dla liderów grupy. To, co się wydarzyło w ostatniej kolejce, przejdzie do historii. Żadnej z czwórki prowadzących drużyn nie udało się zdobyć choćby punktu. Mało tego, żadnej z nich nie udało się zdobyć bramki. Na pierwszy ogień poszedł Rozwój Katowice.

Rozwój swój mecz grał jako pierwszy i raczej formalnością miały być 3 punkty z zamykającym ligową tabelę Wałbrzychem. Stało się jednak inaczej i Rozwój przegrał 0-1. No dobrze, stało się, niespodzianka, wpadka, takie się zdarzają, tym bardziej, że Rozwój także tydzień temu przegrał mecz i z jego formą jest coś na rzeczy. Ale potem poszło już seryjnie. ROW Rybnik przerżnął u siebie z Siarką Tarnobrzeg. Też 0-1. Tę porażkę można już próbować tłumaczyć lepszą pozycją Siarki w tabeli, ale mimo wszystko niespodzianka niespodzianką pozostała. Następna była Stal Stalowa Wola. Ta nie uporała się z beniaminkiem z Góry i przegrała z Nadwiślanem, a jakże, tez 0-1. Porażka trzeciego faworyta do trzech punktów stawała się już nie lada sensacją, ale miarę jej wielkości dopełniła dopiero Limanovia, która zdeklasowała na boisku w Kluczborku miejscowego lidera aż 4-0.

Czy w Kluczborku już wiedzieli, że mogą przegrać mecz dowolną ilością bramek, a i tak pozostaną na pozycji lidera? Wszak była okazja urwać się grupie pościgowej. W efekcie w czołówce tabeli się zagęściło. Do Rozwoju niebezpiecznie blisko zbliżył się Znicz Pruszków, Zagłębie Sosnowiec, Raków Częstochowa i Siarka. Ósma Siarka do Rozwoju traci tylko 3 punkty, a do lidera 9. To niewiele. Liderzy jakby umówili się na dumping, być może za tydzień udowodnią, że to tylko podpucha albo wypadek przy pracy. Na razie liderzy są największym rozczarowaniem kolejki.