NADWIŚLAN GÓRA - MKS KLUCZBORK 2-2 (0-0)
1-0 49min. Boczek
2-0 64min. Masternak
2-1 69min. Reinhard
2-2 71min. Giel
Nadwiślan: Taudul - Jurek, Boczek, Masternak, Wójcik, Piwowarczyk (68 Napora), Balul, Glanowski, Matysek (80 Ogrocki), Furczyk (90+2 Wasiluk), Retlewski (61 Kocur)
Kluczbork: Pogorzelec - Orłowicz, Ganowicz, Gierak, Arian, Niziołek, Kasperkiewicz (66. Swędrowski), Grzegorzewski, Nowacki, Reinhard (86 Tomaszewski), Giel (80 Kojder)
Niewiele brakowało, by lider wyjechał z Góry na tarczy. Drużyna Kluczborka zainteresowana była zgarnięciem całej puli punktów przeznaczonych na ten mecz, rzeczywistość jednak okazała się zgoła inna - Kluczbork z remisu jest po meczu raczej zadowolony.
Musi zadowolony być, bo mógł przecież mecz przegrać, i to wysoko. Po pierwszej dość bezbarwnej połowie, w której nie padła ani jedna bramka, nic jeszcze nie zapowiadało dość sporych emocji, jakie czekały kibiców w Górze. Kilka minut po rozpoczęciu drugiej połowy gospodarze objęli prowadzenie po bramce po rzucie rożnym. Strata gola jakby na gościach nie zrobiła wrażenia. Gospodarze, zadowoleni z wyniku, zaczęli grać spokojniej i nie trzeba było długo czekać, by po kolejnej akcji i rzucie wolnym podwyższyli na 2-0. I dopiero to podziałało na wyobraźnię gości, co od razu przełożyło się grę. Perspektywa nie dość, że przegrania meczu, to jeszcze wypadnięcia w tabeli z grupy awansujących do II ligi okazała się dość skutecznym straszakiem.
Wystarczyły dwie minut, by z prowadzenia Nadwiślana zostały wspomnienia. Najpierw Reinhard, a potem Giel pokonali bramkarz gości i doprowadzili do remisu. Lider (w tym momencie Kluczbork znów był liderem) poczuł szansę na zwycięstwo i choć do końca meczu miał jeszcze kilka okazji na strzelenie trzeciej bramki, to skończyło się na remisie 2-2, a gospodarze kończyli mecz w dziesiątkę po czerwonej kartce, jaką dostał ich kapitan.