Wyglądało więc na to, że siła ekipy z Brzegu w starciu ze Śląskiem wyczerpała swą formułę, jednak ambitna postawa Stali pozwoliła jej ostatecznie jednak wywalczyć remis. Wywalczyć w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo dopiero na kwadrans brzeżanie strzelili kontaktową bramkę, a tę drugą, decydującą o remisie, dopiero w doliczonym czasie gry.
Wynik 2-2 jest dla Stali więc dość szczęśliwy, a szczęśliwy jest także dla Śląska, który po takim wyniku mógł stracić fotel lidera, ale go nie stracił. Nie stracił, bo Gać przegrała w Pawłowicach z Pniówkiem. I tam to dopiero się działo.
Gać przez cały mecz (umówmy się, że przez cały, bo w kontekście wydarzeń w końcówce trzeba po prostu przyjąć, że Gać prowadziła cały czas) prowadziła i było tak, jak być właśnie powinno. Pewne trzy punkty i przy odrobinie szczęścia pozycja lidera. Przyszła 90-ta minuta meczu, a nawet więcej i Gać prowadziła 1-0. Co niecierpliwsi kibice zaczynali już wychodzić, ale właśnie wtedy stało się najlepsze. Najlepsze, bo jak już wszystko zostało ustalone, to znalazło się paru takich, którzy jakby o tym nie wiedzieli, i w krótkim odstępie czasu wywrócili wszystko do góry nogami.Tym, który znalazł się najbardziej, był Wojciech Caniboł, który w drugiej doliczonej minucie wyrównał na 1-1, a w piątek strzelił drugiego gola dającego Pniówkowi prowadzenie, a pogrążającego Gać. I w zasadzie na tym opis piątej kolejki mógłby się zakończyć.
Reszta meczów w zasadzie nie miała większego znaczenia, a jeśli chodzi o poziom emocji, to praktycznie nie ma co porównywać. Gwoli ścisłości należy jednak odnotować, że ROW wygrał w derbowym meczu z Gwarkiem 3-2 i awansował na 4-tą pozycję, Rekord zremisował w Lubinie 2-2, Polonia Bytom dość niewyraźnie zremisowała ze Żmigrodem, co raczej należy rozpatrywać w kategoriach dwóch punktów straconych, niż jednego zdobytego, Ruch Zdzieszowice też tylko zremisował z rezerwami Miedzi, a MKS Kluczbork bezbramkowo zremisował w Chorzowie z Ruchem. Ten remis, zwłaszcza jeśli uwzględnić fakt, że był bezbramkowy, dość wiernie oddaje sytuację, bo choć był to pierwszy punkt Ruchu w IV lidze (kto by uwierzył?!), to umocnił obie ekipy na końcu tabeli. I zobaczymy na koniec sezonu, ale oby to nie był trafiony prognostyk co do przyszłości zarówno Ruchu, jak i Kluczborka.