LigaNetPl

Back Home

LigaNetPl

User Rating: / 0
PoorBest 
Piłka nożna - IV liga
niedziela, 21 czerwca 2015 17:29

IV liga

Miniony sezon dla Odry Opole był jednym z lepszych na przestrzeni ostatnich lat, mimo to jednak paradoksalnie pozostanie on jednym z najbardziej przegranych. Odra zajęła drugie miejsce przegrywając batalię z Polonią Bytom, jednak oczekiwania opolan były o wiele większe i nad wyraz przejrzyście uwypuklone - liczył się tylko awans i powrót do III ligi. Przez większą część sezonu wydawało się, że oczekiwania te nie były oczekiwaniami na wyrost, Odra przez sporą część sezonu liderowała grupie i oglądała swoich rywali przez plecy. Polonia Bytom, najgroźniejszy konkurent, pozostawał na krok, dwa za liderem i nie było widać siły, która mogła by Odrze odebrać mistrzostwo IV ligi, to jednak bytomianie w końcówce postawili na swoim i zostawili Odrę na lodzie.

Odra w swojej krótkiej kilkuletniej historii niewiele zdziałała. Dla niejednego innego klubu osiągnięcia takie, jakie były udziałem Odry byłyby sukcesem, w przypadku jednak klubu z Opola są one pasmem męczarni i marnowania potencjału. Odra rozpoczęła rozgrywki od najwyższej klasy prowadzonej przez opolski OZPN, zyskała więc bonus, o jakim inne drużyny mogą tylko pomarzyć. Mimo niesamowitych forów ze strony macierzystego ZPN-u Odra nie sprostała zadaniu i gra dziś tylko o ligę wyżej niż w momencie startu. Szybszy powrót "zasłużonego" klubu na krajowe salony, na którego tradycje powołuje się Oderka, okazał się brzemieniem nie do udźwignięcia, i z roku na rok o ten powrót będzie coraz trudniej. Gdyby Odra zaczęła, jak nakazywał regulamin i przyzwoitość, od C-klasy, miałaby do dziś równie dużo czasu, by przebić się do III czy nawet II ligi i to na dodatek z poczuciem odkupienia win swojej poprzedniczki. Tak się nie stało, Odra nie zrzuciła balastu wielkomiejskiej wyższości, wykorzystała bez odrobiny zastanowienia równiejsze traktowanie w stosunku do innych klubów i gdyby jeszcze przekuła dane jej fory w sukces, można by o tym zapomnieć. Tak się jednak nie stało, a balast ten może teraz coraz bardziej Odrę uwierać.

Obok wyrosła konkurencja i pokazała, że można zbudować futbolową drużynę poza Opolem i to przy mniejszym budżecie. Najpoważniejszy konkurent Odry, MKS Kluczbork od kilku już lat jest już wyznacznikiem poziomu opolskiej piłki, a przykład Zdzieszowic, gdzie Ruch z powodzeniem konkuruje z Odrą i jest dla niej poważnym rywalem stawia przypadek Odry w zupełnie innym świetle. Okazuje się bowiem, że można zbudować dobrze funkcjonujący klub bez oparcia o znajomości i chody, z pełnym szacunkiem dla innych klubów i ustalonych zasad. Że niekoniecznie do utworzenia dobrej drużyny potrzebne jest łaskawe oko piłkarskiej centrali. W Opolu, w Odrze takie myślenie zdaje się nie do końca jeszcze przebiło się do świadomości tamtejszej piłkarskiej społeczności i być może dlatego dotychczasowe próby odbudowania potęgi opolskiej drużyny spełzły na niczym.

Obecny sezon jest tego dość dobrym przykładem. Klub miał właściwie wszystko. Miał pieniądze, ludzi, zawodników, trenerów, przychylne oko ze strony miasta i OZPN-u. Miał jak na tacy wyłożone mistrzostwo ligi, którego nie powinien oddać po wygranej w Opolu z Polonią. Końcówka sezonu to jednak iście frajerskie oddanie prowadzenia na rzecz Bytomia, niesamowita frustracja kibiców, która narasta z każdym straconym sezonem w Opolu, i poczucie niewiarygodnej bezsilności. Jeśli dałoby się jakoś zmierzyć potencjał poszczególnych klubów, to Odra byłaby chyba pierwszym, jeśli chodzi o jego marnowanie.

W następnym sezonie wcale nie będzie łatwiej. I to mimo, iż Polonia wygrała baraże o III ligę i jeden konkurent Odrze ubył. Ligę czeka kolejna PZPN-owska "reforma" i drastyczne odchudzenie. W sezonie 2015/2016 sukcesem będzie samo utrzymanie. A żeby tego dokonać, trzeba będzie zwiedzić znów "stadiony świata", z boiskiem w Piotrówce na czele. Ten zwykły/niezwykły LZS obecnie jest miarą pozycji opolskiej Odry, niegdyś okrętu flagowego opolskiego futbolu, okrętu niedościgłego dla innych, niedościgłego z założenia. Odra po dwuletniej przerwie znów będzie musiała się mierzyć z Piotrówką, co dla wielu jej sympatyków jest niemal plamą na honorze.

Wydaje się, że nie tędy chyba droga. Nie można zjeść ciastka i mieć je. Odra budzi w futbolowej społeczności województwa uczucia ambiwalentne. Trochę tak, jak Legia to samo czyni w skali kraju. Niby jest naszym klubem, niby mu kibicujemy, cieszymy się, kiedy wygrywa i świętuje sukcesy, niby chcemy, by wrócił na krajowe salony i nie męczył się w ligach podwórkowych, bo zwyczajnie takiemu klubowi, jak Odra gra w wojewódzkim pucharze po prostu nie przystoi, ale jednocześnie nie załamujemy rąk, gdy mu się noga powinie, gdy spadnie do ligi międzywojewódzkiej, gdy odpadnie, gdy przegra, bo gdzieś tam w głębi czujemy, że nie do końca to wszystko jest sprawiedliwe i satysfakcja, że oliwa zawsze sprawiedliwa studzi żal za utraconymi sukcesami. I zupełnie inaczej odbieramy spadek Odry, niż np. spadek Kluczborka czy Zdzieszowic.

Czy to nie jest jednym z powodów, dla których Odra nie potrafi się odrodzić i kisi się we własnym sosie? Zbyt wygórowana duma, która nie pozwoliła rozliczyć przeszłości i rozpocząć nowego życia z czystą kartą? Że pokusa pójścia na skróty była silniejsza? Podobną drogą na skróty zdecydowała się pójść Odra Wodzisław. Efekt jest taki, że drużyny dziś nie ma, a jej prezes od roku wylewa swe frustracje na klubowej stronie. W przypadku Opola ta droga na skróty okazuje się być bardzo kręta i pozawijana i po kolejnym zawijasie właśnie znów  prowadzi w stronę Piotrówki. Czy "stadiony świata" i opolski wręcz już klasyk na stałe wpisze się w dziedzictwo Odry? Albo czy może jednak ktoś przerwie tę spiralę beznadziei i odrodzi opolską piłkę?

 

© 2024 LigaNetPl
Joomla! is Free Software released under the GNU General Public License.
Mobile version by Mobile Joomla!