Ciekawe jest uzasadnienie decyzji. Otóż PZPN przyznaje, że lekarz, który dokonał badania zawodników Piotrówki miał na pieczątce wpis "uprawniony do orzekania w sporcie amatorskim dzieci i młodzieży do ukończenia 21 roku życia", ale w świetle innych przepisów zapis ten dotyczy tylko refundowania badań przez NFZ, a nie samych uprawnień jako takich, zaś lekarz może badać zawodników starszych, co i uczynił w przypadku zawodników Piotrówki.
Po raz kolejny okazuje się, jak niespójne i nieścisłe mamy przepisy. Sprawa Piotrówki i Rybnika jest kuriozalna, bo z jednej strony na dokumencie jest wpis "lekarz nie ma odpowiednich uprawnień", z drugiej zaś przez dosyć okrętne tłumaczenie i powoływanie się na inne przepisy uzasadnia się, że jednak "uprawnienia ma". Sam sport odchodzi zaś na plan ostatni i to boli najbardziej. Bo my, zamiast chcieć rozstrzygnąć spór na boisku, tak jak tego byśmy oczekiwali, to wolimy powoływać się na najbardziej niestworzone kruczki prawne, które mogą nam dać zwycięstwo bez wychodzenia na murawę. A nuż się uda. Tymczasem Piotrówka do Rybnika wybiera się już po raz trzeci, Rybnik ponosi koszty ponownej organizacji meczu, a kibice zamiast delektować się meczem przy ciepłej, letniej pogodzie, będą marznąć w listopadowej zawiei. Reszta o wyniku dowie się z internetu.