Jutro ostatnie mecze pierwszej rundy w opolskiej lidze okręgowej. Dziś rozegrano jeden mecz, w którym Niezdrowice wygrały z Walcami 3-0. Powiedzmy sobie szczerze: sytuacja w grupie drugiej jest dość niezwykła. Na dwóch pierwszych miejscach mamy bowiem beniaminków, zespoły, które dopiero co awansowały do okręgówki i jak pokazała jesień, radzą sobie w niej znakomicie.
Chodzi oczywiście o MKS Gogolin i Chemika Kędzierzyn. Drużyna Gogolina wraca do okręgówki po latach posuchy i próbuje nawiązać do tradycji IV-ligowych, zaś Chemik po bardzo długiej nieobecności na piłkarskiej mapie przypomina sobie lata, w których grał w III lidze i choć dzisiaj długa jeszcze droga do pełnego powrotu, to i tak osiągnięcia ostatnich sezonów są imponujące, a co roku Chemik pokonuje kolejny szczebel ligowej drabinki. I co ważne, nie ucieka się do regulaminowych sztuczek, które niektórym drużynom pozwalają rozgrywki zaczynać od szczebla wyższego, niż ten, który Chemik osiągnął po latach pracy, nie przejmuje innych klubów, nie robi fuzji, nie przejmuje sekcji. Historia Chemika to czysta historia sportu i sportowej rywalizacji, a jego kibice w pełni mogą się chlubić tradycją i historią.
Chemik zajmuje obecnie drugie miejsce w tabeli, tuż za Gogolinem, a obie drużyny mają tyle samo punktów i o punkt wyprzedzają trzecią w tabeli Racławię, a o dwa Niezdrowice. Na dziś to te cztery drużyny walczą o awans do V ligi. Pozostałe drużyny mają już dość dużą stratę do prowadzącej czwórki i raczej nie odegrają większej roli przy rozstrzyganiu o awansie - chyba, że pokrzyżują szyki którejś z drużyn czołówki urywając jej punkty.
Na dole tabeli mamy trzy zespoły, które także wyraźnie odstają od reszty drużyn. Dwie z nich to beniaminkowie, dla których próg okręgówki okazał się zbyt trudny do przekroczenia. Orzeł Olszanka zgromadził zaledwie 7 punktów, o dwa więcej Burza Lipki i choć strata do bezpiecznej strefy nie jest jeszcze przesadnie duża, to odrobienie jej wiosną będzie bardzo trudne. W grupie drużyn zagrożonych spadkiem jest też spadkowicz z V ligi, LZS Michałów, któremu chyba bokiem zaczyna wychodzić "zamiana" miejscami sprzed paru lat z GKS-em Grodków.
To tyle, jeśli chodzi o grupę drugą. W pierwszej też mamy niespodziankę, jeśli można to tak nazwać. Jest nią oczywiście druga pozycja Unii Murów, beniaminka rzecz jasna. Unia awansowała do okręgówki z drugiego o awans drżąc do samego końca i raczej mało kto dawał jej szanse w okręgówce. O wiele więcej szans dawano Widawie Lubskiej, która nie miała sobie równych w A-klasie, a tymczasem Widawa jest dopiero szósta, a Unia na najlepszej drodze do kolejnego awansu. Unia ma 34 punkty, tyle samo, co rezerwa Kluczborka, tyle tylko, że uczestnictwo drugiej drużyny MKS-u w okręgówce budzi niesmak, bo jest to świeżo zgłoszona drużyna do rozgrywek i powinna zaczynać rozgrywki od samego dołu, czyli od B-klasy, jednak dzięki "połączeniu" MKS-u i Kuniowa rezerwa Kluczborka "dostała" miejsce w okręgówce. To tak, jakby miejsce w lidze było na sprzedaż i choć jest zgodne z regulaminem OZPN, to sprzeczne z duchem sportu i zasadą, że to na boisku pokazuje się, kto jest lepszy.
Podobnie zresztą, jeśli nawet nie bardziej gra Małejpanwii Ozimek w okręgówce. Drużyna ta radzi sobie w obecnych rozgrywkach bardzo dobrze, zajmuje trzecie miejsce w tabeli, ale ciąży na niej odium nie do końca pełnej racji gry w tej lidze. Małapanew awansowała bowiem do okręgówki z siódmego (!) miejsca w A-klasie. Mechanizm był podobny jak w przypadku Kluczborka. Małapanew "połączyła" się z drużyną, która z gry w lidze okręgowej zrezygnowała, a dzięki aprobacie OZPN-u otrzymała jej miejsce w lidze. To przykre, gdy OZPN zezwala na "handlowanie" miejscem w lidze. Budzi to niesmak i spycha na drugi, jeśli nie dalszy plan, sens sportowej rywalizacji, bo skoro można sobie miejsce w lidze kupić, albo załatwić, to po co w ogóle grać? Z pewnością wielu kibiców nie potrafi spojrzeć w oczy swoim rywalom, bo jak wytłumaczyć fakt, że uzyskało się awans nie wygrywając go na boisku?