W sobotnich meczach 1/8 Pucharu Polski obyło się bez niespodzianek. Wygrywali faworyci. Nasze IV-ligowe drużyny w komplecie przeszły do ćwierćfinałów. W najciekawiej zapowiadającym się meczu Chemik Kędzierzyn przegrał z Odrą Opole 0-3 i pożegnał się z pucharową przygodą. Leśnica wygrała w Mechnicach 4-2, Start Namysłów dość długo męczył się w Krorśnicy z Źródłem, ale ostatecznie wygrał zwycięską bramkę strzelając na kilka minut przed końcem meczu. Sporo się działo w Łubnianach, gdzie Śląsk w końcu przegrał z Polonią Głubczyce, ale dopiero w rzutach karnych.
W normalnym czasie gry było 1-1, dogrywka nie przyniosła zmiany rezultatu i o awansie zadecydowały rzuty karne, a w tych zdecydowanie lepsi byli goście - dość powiedzieć, że Śląsk nie strzelił ani jednego karnego. Z faworytów odpadły jedynie Starowice, które musiały uznać wyższość zespołu z Walc. Na dokładkę dodajmy jeszcze zwycięstwo Odry Wodzisław (!) w Kietrzu i awans tej śląskiej drużyny do ćwierćfinału Pucharu województwa opolskiego.
Na boiskach nie było niespodzianek, nie było także burd, a to w kontekście zwłaszcza meczu Chemika z Odrą. Mecz odbył się normalnie i mimo sporego nim zainteresowania ze strony kibiców, którym nie dane jednak było wejść na stadion. Organizatorzy i policja zgodnie stwierdziły, że nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa na samym stadionie, co jednak zupełnie nie przeszkodziło im zapewnić to bezpieczeństwo obok niego. Kibice słusznie mogą czuć się oszukani, bowiem spychologia stosowana przez OZPN, działaczy klubowych i policję skrupiła się właśnie na nich. Gdyby do rozróby doszło nie na stadionie a na ulicach Kędzierzyna, całą odpowiedzialnością można by obarczyć właśnie kibiców i tylko ich - i pewnie o to chodziło, by w żadnym wypadku ani służby porządkowe, ani kluby, ani OZPN nie mogły zostać obarczone odpowiedzialnością za niedostateczne zorganizowanie meczu.
Pytanie tylko, czy tak to ma wyglądać?