Pierwsza runda pucharu za nami, pierwsze emocje już minęły. Druga runda rozlosowana została wcześniej, więc od razu było wiadomo, kto na kogo trafi w razie wygrania pierwszej rundy. Lepszy byłby układ, gdy pary drugiej rundy losowano by dopiero teraz, po zakończeniu pierwszych meczów, ale OZPN oszczędził nam tych emocji i rozlosował je od razu. Nasuwa się przy tym wszystkim jednak inna myśl. W naszej sondzie zapytaliśmy, co zrobić z drużynami, które w pierwszej rundzie nie dostały pary i otrzymały wolny los.
Czy wolny los i automatyczny awans do drugiej rundy jest najlepszym rozwiązaniem? Siłą rzeczy nie da się tak poskładać pucharu, by w pierwszej rundzie wszystkie drużyny zagrały. Po każdej rundzie pozostaje połowa drużyn, by na końcu zwyciężyła tylko jedna, a to powoduje, że aby wszystkie pary były zapełnione, to musi ich być: 2, 4, 8, 16, 32, 64, 128 itd. Jeśli ilość drużyn jest inna, to w pierwszej rundzie kilka drużyn (kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt) zostanie bez pary i siłą rzeczy nie będą miały z kim grać.
Tak było w przypadku tegorocznego pucharu, w którym OZPN zatwierdził do startu 61 drużyn. Do pełnej puli zabrakło trzech zespołów, dlatego też trzy drużyny uzyskały wolny los premiujący jej automatycznym awansem do drugiej rundy. "Szczęśliwcami", którzy wylosowali przepustkę do drugiej rundy był Start Namysłów, Niezdrowice i Rybna. Ta ostatnia drużyna zdążyła nawet się z pucharu wycofać i jej wolny los przepadł, a dokładnie przeszedł na Małąpanew Ozimek, z którą Rybna miała grać w drugiej rundzie.
Nasuwa się pytanie, czy takie marnotrawienie miejsc w pucharze jest słuszne. W naszej sondzie zapytaliśmy, czy te brakujące miejsca powinny zostać nieobsadzone, czy lepiej by było, gdyby wstawiono w nie inne drużyny, na przykład z podokręgów, które do pucharu wojewódzkiego się nie zakwalifikowały. Wynik sondy jest wręcz jednoznaczny. Aż 90% głosujących twierdzi, że tak, że w te wolne miejsca powinno się wstawić inne drużyny. I wynik taki nie dziwi. Przez cały rok chętne zespoły z podokręgów (tam nie ma przymus grania w pucharze) zmagają się, aby ten puchar wygrać i zakwalifikować się do szczebla wojewódzkiego i tylko jedna z nich ten przywilej może zyskać. Cała reszta drużyn skazana jest na odpadnięcie. Nie widać przeszkód, by do pucharu wojewódzkiego dopuścić tyle drużyn z podokręgów, aby wypełnić w całości pierwszą rundę tak, by żadna z drużyn nie musiała pauzować. Wszak nie idzie o to, by bez gry awansować jak najwyżej, ale o każdy mecz, który jest atrakcją i wartością samą w sobie. Z jednej strony nakazuje się w pucharze grać drużynom, które niekoniecznie mają na to ochotę (szczebel okręgu), a z drugiej wyrzuca się z niego drużyny, które w nim grać chcą (szczebel podokręgu).
Na ironię zakrawa fakt, że drużyna, która zyskała wolny los, z pucharu się wycofała. I w jej miejsce też nie dokoptowano innej drużyny. Przecież nawet w takiej sytuacji jak teraz, można było w miejsce Rybnej wstawić jedną z drużyn, która w pierwszej rundzie przegrała. Tą, która przegrała najmniej. A więc najpierw taką, która przegrała dopiero w karnych, potem w dogrywce, potem w normalnym czasie. Kryterium jest do ustalenia. W ostateczności można się odwołać nawet do losowania. Tymczasem w drugiej rundzie znów jedna drużyna nie zagra, bo nie będzie miała z kim. To trochę droga na skróty. Prawdziwy związek piłkarski, który zgodnie ze swoim statutem będzie dbał o popularyzację piłki nożnej zrobi wszystko, by każdy możliwy mecz rozegrać. Tak samo jak sędzia zrobi wszystko, by każdy mecz się odbył. Sędziowie zresztą mają taki zapis wpisany do regulaminu. Związek piłkarski nie ma.
Co nie zmienia faktu, że mógłby tak zrobić nawet bez bez uciekania się do regulaminu. Wyniki naszej sondy wskazują, że takie rozwiązanie byłoby powszechnie akceptowane. Co poddajemy pod rozwagę naszemu OZPN-owi.