Do 38-ej minut Polonia prowadziła po bramce Marcina Lachowskiego, ale Śląsk nie zamierzał się poddawać, mecz zapowiadał się więc ciekawie. Piłkarski kabaret zaczął się, gdy w pewnym momencie odwrócony plecami do sędziego Adrian Lesik delikatnie z nim się zderzył, a sędzia zinterpretował ten fakt jako celowe i pokazał mu czerwoną kartkę. Gospodarze zaczęli protestować i tłumaczyć sędziemu, że zderzenie było przypadkowe, w trakcie tych protestów sędzia pokazał żółtą kartkę Łukaszowi Wawrzyniakowi, który miał już jedną żółtą i w efekcie otrzymał też czerwoną. To doprowadziło do prawdziwej wojny na boisku. Do pomocy ruszył sędzia boczny, który potwierdził wersję, że zderzenie było przypadkowe, a czerwona kartka niesłuszna. Sędzia główny dał się przekonać i anulował czerwoną kartkę Lesika, a gospodarze zaczęli się domagać także anulowania drugiej żółtej kartki dla Wawrzyniaka, jako konsekwencji błędu sędziego, do którego się przyznał anulując pierwszą czerwoną kartkę. Sędzie jednak w tym przypadku pozostał niewzruszony i drugiej kartki nie anulował. W tej sytuacji gospodarze oświadczyli, że albo grają w pełnym składzie, albo odmawiają gry. Do zmiany decyzji sędziego namawiali nawet piłkarze z Bytomia, sędzia jednak okazał się niewzruszony, odczekał 30 sekund, aby Wawrzyniak opuścił boisko, a gdy ten tego nie zrobł, odgwizdał zakończenie meczu.
Sprawa znajdzie swój finał na Wydziale Gier ŚlZPN i pewnie zakończy się przyznaniem walkowera dla Polonii, choć wydaje się, że największym winowajcą jest tutaj sędzia i to on powinien ponieść konsekwencje, a karanie którejkolwiek z drużyn jest nie na miejscu.