Po krótkiej przygodzie Dobrodzienia z Kluczborkiem Start wraca do korzeni. Fetowana niedawno fuzja MKS-u Kluczbork ze Startem Dobrodzień dobiega końca. Od nowego sezonu w V lidze ponownie zobaczymy Start Dobrodzień, zaś drugoligowiec z Kluczborka prawdopodobnie zgłosi do rozgrywek nowy zespół, który najprawdopodobniej rozpocznie rozgrywki od B-klasy (lub C-klasy, jeśli takowa nadal będzie istnieć w podokręgu kluczborskim).
Niedługa współpraca MKS-u i Startu odchodzi w niepamięć. Gdy do fuzji dochodziło, było to na rękę obu klubom. Start Dobrodzień ratował się przed spadkiem, przegrywał mecz za meczem i nie miał pomysłu na zatrzymanie tej tendencji. Połączenie z Kluczborkiem dawało szansę uratowania V ligi z pomocą zawodników z Kluczborka. Jako jeden klub zawodnicy mogli grać zarówno w pierwszej drużynie, jak i drugiej, a to dawało Startowi fory, których inne drużyny nie miały. Wyniki były widoczne od razu, Dobrodzień po połączeniu z Kluczborkiem plasował się w czołówce tabeli i tak jest do dziś. MKS-owi Kluczbork fuzja ta też była na rękę, bo odpadły koszty prowadzenia drużyny rezerwowej, której prowadzenie przejął Dobrodzień. Formalnie Start Dobrodzień przestał istnieć, ale nawet OZPN do końca w tę fuzję nie wierzył i wszędzie rezerwę MKS-u Kluczbork nazywano MKS II Start Dobrodzień - ewenement na skalę światową, na dodatek sprzeczny z regulaminem, który mówi wyraźnie, że wszystkie drużyny zgłoszone do rozgrywek występują pod nazwą klubu, w ramach którego grają. Już wtedy było jasne, a dziś widać to wyjątkowo wyraźnie, że głównym celem tej fuzji było uratowanie Dobrodzienia przed spadkiem, po którym Start mógł się nie pozbierać przez kilka lat. Uratowanie, zaznaczmy to tutaj wyraźnie, nie do końca uczciwe wobec innych drużyn uczestniczących w rozgrywkach. Efektem ubocznym tej fuzji była utrata tożsamości przez Start Dobrodzień, który po fuzji przestał istnieć. Dziś reaktywacja Startu powinna skutkować zgłoszeniem tej drużyny do rozgrywek od B-klasy, wszak będzie to nowa drużyna, nowego klubu. W V lidze wg regulaminu powinna pozostać rezerwa Kluczborka, tak jak jest dzisiaj, wraz z wszystkimi zawodnikami, którzy w niej grają. Start może tych zawodników pozyskać od MKS-u na zasadach, na jakich zawodników pozyskują inne kluby.
Takie są konsekwencje działań, na jakie zdecydowano się w Dobrodzieniu w celu osiągnięcia doraźnych korzyści. Takich paradoksów jest i więcej, i wszystkich można było uniknąć, gdyby kluby nie szukały nie do końca czystych rozwiązań palących ich problemów, a OZPN i podokręgi nie godziły się na zatwierdzanie takich decyzji. Fuzja, czyli połączenie dwóch klubów skutkuje likwidacją jednego z nich i jest to prawda, o której często łączące się kluby zapominają. Przez takie działania można uzyskać niespodziewany awans (Odra Koźle rok temu), co nie oznacza, że kibice są w pełni z takich metod zadowoleni. Ponadto fuzja jest nieodwracalna. Jej odwrócenie jest niemożliwe, nie ma czegoś takiego, jak "podzielenie" klubu. Klub, który z fuzji chce zrezygnować, może jedynie zarejestrować się jako nowy klub - i zgodnie z regulaminem, może zacząć rozgrywki od najniższej klasy rozgrywkowej. Znając jednak poszanowanie regulaminów w OZPN (Oderka Opole rozpoczęła od razu od V ligi), możemy się spodziewać, że i tym razem sprawę rozdziału MKS-u i Startu OZPN potraktuje z przymrużeniem oka i pozwoli Startowi grać w V lidze, a ewentualnie nową zgłoszoną rezerwę Kluczborka (co za kuriozum - klub likwiduje swoją rezerwę i jednocześnie zgłasza nową) wstawi do B-klasy.
Tak czy inaczej, wypada Startowi Dobrodzień życzyć sukcesów i powrotu do swojej tożsamości, która ważniejsza jest od miejsca w lidze. A dla innych drużyn niech przygoda Dobrodzienia będzie przestrogą przed lekkomyślnym podejmowaniem pochopnych decyzji.