OLIMPIA LEWIN BRZESKI - SWORNICA CZARNOWĄSY 4-2 (2-0)

1-0 9min. Sebastian Kowalik
2-0 17min. Patryk Dykus
2-1 55min. Wojciech Ścisło
3-1 64min. Marcin Zajączkowski
3-2 68min. Wojciech Ścisło
4-2 78min. Marcin Zajączkowski (karny)

Olimpia Lewin Brzeski: Sebastian Adasik - Patryk Dykus, Sebastian Kowalik (65 Kamil Kęska), Dawid Lach, Damian Michalak, Maciej Moczko, Maciej Salak, Patryk Schwarz (58 Arkadiusz Trzciński), Maksymilian Węgłowski (60 Krzysztof Raś), Tomasz Witkowski, Marcin Zajączkowski
Swornica Czarnowąsy: Kacper Cieśliński - Maciej Turek, Wojciech Ścisło, Marek Waindok (46 Piotr Jeleniewski), Marcin Rogowski (76 Jakub Jaworski), Damian Lisoń, Mateusz Ptak, Krzysztof Krakowian, Szymon Pastuszek, Kuba Maraszek, Kamil Klimczak

Gospodarze dość szybko objęli prowadzenie i równie szybko je podwyższyli. Po nieco ponad kwadransie prowadzili już 2-0 i marzenia o V lidze w Lewinie właśnie się urzeczywistniały. Po zmianie stron Swornica Czarnowąsy podjęła się odrabiania strat i w 55-tej minucie zdobyła bramkę kontaktową pozwalającą ponownie myśleć o uzyskaniu korzystnego wyniku w dwumeczu z Olimpią. Ten okres gry był dość emocjonujący, Swornica poszła za ciosem i mogła nawet wyrównać, ale błędach sędziów tak się nie stało, a bramkę ostatecznie zdobyli gospodarze i znów odskoczyli na dwie bramki. Drugiego kontaktowego gola Swonica zdobyła po bramce w 68-ej minucie, zaś kropkę nad "i" pieczętującą zwycięstwo Olimpii postawił Marcin Zajączkowiski wykorzystując rzut karny.

Ze zwycięstwa piłkarze Olimpii długo się nie cieszyli, bo OZPN zweryfikował wynik meczu na 0-3 v.o. dla Swornicy za udział w meczu Patryka Dyskusa. Zawodnik ten w ostatniej ligowej kolejce otrzymał żółtą kartkę, która skutkuje karą pauzy w następnym meczu. Przed barażami wszystkie żółte kartki zostały anulowane i zapewne na tej podstawie Olimpia wystawiła Dyskusa do gry, jednak w regulaminie istnieje też taki zapis, który mówi, przed barażami nie są anulowane kary za nie.

Wydaje się, że akurat w tej sytuacji duch sportowej rywalizacji przegrał z przesadnym formalizmem OZPN-u, który wymyślił dość dziwną konstrukcję regulaminową, rozdzielającą żółte kartki od ich konsekwencji i to w dość niejasny sposób, na dodatek nie mając zapewne takich intencji. To zupełnie tak, jakby kierowcy anulować mandat ale nadal z obowiązkiem jego zapłaty. W tym przypadku jednak OZPN wypaczył wynik rywalizacji na boisku i zupełnie pozbawił radości z gry. Przed rewanżem sprawa jest już w zasadzie wyjaśniona i naprawdę trudno wymyślić dla zespołu z Lewina Brzeskiego jakiś motyw, dla którego mieliby podjąć trudy udowodnienia swojej wyższości na boisku.