Piłka nożna -
V liga Opole
niedziela, 07 listopada 2010 19:06
START NAMYSŁÓW - PIAST STRZELCE OP. 3-0 (1-0)
1-0 26min. P. Gołębiowski
2-0 90min. Wolny
3-0 90+3min. Zalwert
Start: Kuleszka - P. Gołębiowski, Kozan, Żołnowski, Wolny, Wilczyński (90 Wolski), Szpak, Bonar (85 Sierakowski), Samborski (84 Zalwert), Simlat (76 M. Raszewski), P. Pabiniak
Piast: Richter - Kukuczka, Kułak, Żyłka, Jaremko, Nowosielski, Głuszek (88 Kozołup), Zaborowski (66 Borawski), Locher, Becella, Korchut
W 18-tej minucie swojej szansy zza pola karnego poszukał Becella. Futbolówka w bezpiecznej odległości minęła jednak poprzeczkę. Następnie Adam Locher starał się podaniem uruchomić Korchuta. Tu czujny był Kuleszka, który umiejętnie przeczytał grę i spokojną interwencją na przedpolu przechwycił "skórę". 26 minuta przyniosła nam po jednej wycieczce każdej ze stron w pole karne przeciwnika. Najpierw po centrze z rzutu wolnego głową uderzył Locher, a Kuleszka nie miał żadnych kłopotów z interwencją. Potem przyszła pora na namysłowian. W tym wypadku efekt był już zgoła inny. Aktywny w ofensywie Gołębiowski znalazł się z piłką w szesnastce strzelczan. Przymierzył na bramkę i trafił w słupek! Futbolówka wróciła w pole, tuż pod nogi nadbiegającego autora uderzenia, który tym razem wpakował ją już do siatki. Gdy stopery wskazywały pół godziny gry, Szpak z kornera dośrodkował na głowę Rafała Simlata, a ten posłał piłkę obok bramki. W 38 minucie Becella groźnie zacentrował z rzutu wolnego w szesnastkę Kuleszki. Tomasz Kozan ofiarną interwencją przeciął podanie, więc i zawodnik ze Strzelec Opolskich nie doszedł do niezłej okazji.Ostatnie 5 minut pierwszej części gry należało do podopiecznych Bogdana Kowalczyka. W 41 minucie Bonar starał się przytomnie zagrać w pole karne, w kierunku P. Pabiniaka lub Samborskiego. "Kula" po koźle dostała jednak poślizgu i padła łupem Richtera. 60 sekund później Samborski wypuścił w uliczkę Simlata. "Simi" podciął piłkę nad wychodzącym golkiperem, lecz jego strzał przeleciał obok słupka. Nawet gdyby trafił do siatki, sędzia nie uznałby gola, bowiem Rafał znajdował się na pozycji spalonej. Simlat starał się zrehabilitować chwilę później, w 43 minucie. Wtedy to po podaniu Bonara kropnął po ziemi. Richter nie miał jednak kłopotów ze złapaniem zagrania. Wspomniana sytuacja była ostatnim spięciem podbramkowym w I połowie.
Po przerwie deszcz przestał padać, co miało przełożenie na większą liczbę klarownych okazji strzeleckich. Zaraz po gwizdku rozpoczynającym II połowę, zza pola karnego po ziemi uderzył Becella, lecz "Namysłowski Dudek" po raz kolejny nie dał się zaskoczyć. W 48 minucie z piłką środkiem pola urwał się z kolei Bonar. Zagrał na lewą stronę do P. Pabiniaka, który zszedł z futbolówką nieco do środka - przy okazji mijając zwodem obrońcę - lecz z kilkunastu metrów zbyt lekko strzelił na bramkę. Nie sprawił tym samym kłopotu z obroną Richterowi. W 52 minucie powinno być 2-0. Bonar zdecydował się wtedy na indywidualną akcję. Co ciekawe, zdołał przedostać się w pole karne, gdzie stanął oko w oko z Richterem, ale w decydującym momencie przymierzył wprost w niego. Następnie, w 58 minucie Bonar potężnie huknął z 16 metrów. W tym jednak przypadku na linii zagrania stanął mu obrońca, skutecznie stopując próbę.
Czerwono-czarni w tym fragmencie gry mocno podkręcili tempo, co chwilę zagrażając bramce gości. W 60 minucie pozycję do strzału wywalczył Samborski, z dystansu uderzył jednak po ziemi w bramkarza. Później na centrę z prawej flanki, która okazała się strzałem, zdecydował się P. Pabiniak. Futbolówka w tym wypadku minęła poprzeczkę o centymetry. W 63 minucie znów bliski szczęścia był Bonar. Końcem buta strzelił z pola karnego w kierunku bramki, ale futbolówka o centymetry minęła cel. W kolejnej akcji Bonar wystąpił w roli podającego. Zagrał do Samborskiego, który z dalszej odległości kropnął niecelnie. W 66-tej minucie potężną bombę na bramkę Richtera posłał z dystansu Wilczyński. Tym razem piłka trafiła w poprzeczkę! Chwilę później, w 71 minucie P. Pabiniak zagrał zza pola karnego do Szpaka, a ten kąśliwie uderzył na bramkę. Golkiper, choć z kłopotami, odbił piłkę do boku. W 74 minucie w środku pola faulował Wilczyński, a do rzutu wolnego podszedł Artur Kukuczka. Wydawało się, że podjął karkołomną decyzję, gdyż zdecydował się na strzał. Zdołał jednak przymierzyć w światło bramki. Kuleszka był jednak na posterunku. W 77 minucie Kukuczka po raz kolejny pokazał się z niezłej strony. Tym razem przechwycił piłkę na własnej połowie. Podciągnął z nią kilkadziesiąt metrów, po czym z dystansu sprawdził Kuleszkę. W tej sytuacji nasz golkiper ratował się wybiciem futbolówki na korner. W 81 minucie niezmordowany Bonar z 16 metrów uderzył wprost w Richtera. A zaraz potem bliski zdobycia bramki głową był P. Pabiniak.
W ostatnich kilku minutach meczu goście wreszcie zagrali otwartą piłkę. Przesunęli się do przodu, szukając okazji do zdobycia wyrównującej bramki. Poza kilkoma centrami w szesnastkę Kuleszki oraz paroma strzałami z dalszej odległości, z ich aktywniejszej postawy niewiele jednak wynikało. Odważniejsza gra przyjezdnych sprawiła natomiast, że namysłowscy zawodnicy mieli więcej miejsca na połowie rywali. I wykorzystali to bezlitośnie. Najpierw w 90 minucie wywalczyli rzut wolny z boku pola karnego. Z niego świetnie obok muru tuż nad ziemią uderzył P.Pabiniak. Tor lotu piłki tuż przed bramką przeciął jeszcze Wolny, kierując ją nieuchronnie do siatki. Tym samym efektownie podkreślił swój powrót do podstawowej jedenastki Startu. Tuż przed ostatnim gwizdkiem arbitra zdołaliśmy jeszcze zdobyć trzecią bramkę. Tym razem P.Pabiniak zagrał wzdłuż pola karnego do Zalwerta, a ten plasowanym uderzeniem z pierwszej piłki umieścił "skórę" tuż przy słupku. To trafienie przypieczętowało tylko pewną wygraną lidera z Namysłowa.
Źródło: www.startnamyslow.pl
Piszą inni ...
Nie ma linków - możesz dodać pierwszy
Dodaj komentarz