MOSIR BOCHNIA - OLIMP GRODKÓW 20-22 (12-8)
Bochnia: Węgrzyn, Gut - Nowak (1), M. Bujak (1), Najuch (5), Zubik (1), Kozioł, Pach, Nowak (3), Król (1), Janas (3), Janus (2), Spieszny, Jewiarz, Łysy (1), BudzioszOlimp: Muszak, Wiącek - Koszyk, Kolanko (4), Żubrowski (1), Baran (4), T. Biernat (4), P. Biernat, Gradowski, K. Bujak, Ogorzelec (2), Piech (6), Klimków, Maciejewski, M. Biernat, Turyniewicz
Na inaugurację rundy rewanżowej Olimp Grodków wygrał, można powiedzieć, planowo, w Bochni z ostatnią drużyną tabeli. To jednak, co wydarzyło się na parkiecie, w pamięci kibiców pozostanie zapewne na dłużej, bo z pewnością nie takiej wygranej się spodziewali.
Po dość wyrównanym początku przewagę wypracowali sobie gospodarze i w pewnym momencie uwierzyli, że szansa na zdobycie pierwszych punktów w tym sezonie się wreszcie pojawiła, a drużyną, która jej na rzecz Bochni straci, będzie Grodków. Drugi kwadrans pierwszej połowy to przestój Olimpu i systematycznie powiększana przewaga Bochni, która pierwszą część gry wygrała 22-18.
Wynik może nie sensacyjny, ale na pewno będący sporą niespodzianką. W przerwie w szatni Olimpu musiało się sporo wydarzyć, bo do drugiej połowy nasz zespół przystąpił bardziej zmobilizowany, czego efekty od razu zaczęły być widoczne. Przewaga Bochni stopniowo malała, Olimp straty odrobił, a w ostatnich dziesięciu minutach przechylił szalę zwycięstwa na swoją stronę. Bochnia szansy nie wykorzystała i nadal została bez punktu, a Olimp dość szczęśliwie dopisał do swego dorobku dwa punkty.