Opolski beniaminek II ligi, jedynak w tej klasie rozgrywkowej, drużyna, która wywalczyła awans do tej ligi z pierwszego miejsca, na kilka kolejek przed końcem rozgrywek zajmuje w niej ostatnie miejsce i nie ma choć cienia powodu do optymizmu. Ostatnie mecze w wykonaniu drużyny z Kluczborka były fatalne i paradoksalnie, drużyna punkty wywalczyła w meczach, w których powinna polec z kretesem, a tam, gdzie zdobycz punktowa leżała w zasięgu ręki, przeszła mimo nosa.
W ostatnim meczu MKS Kluczbork przegrał w Siedlcach z Pogonią i obsunął się na samo dno. Wyprzedza go nawet Ząbkovia, która wiosną wycofała się z rozgrywek i oddaje mecze walkowerem i mimo to ma punktów więcej niż Kluczbork. Kluczbork obniżkę formy sygnalizował już jesienią. Ostatni w miarę przyzwoity mecz rozegrał w Katowicach z Rozwojem, gdzie wygrał 1-0, a od tego czasu obserwujemy w wykonaniu MKS-u zjazd po równi pochyłej. Sensacyjną wygraną w Sosnowcu z Zagłębiem uznać należy za wypadek przy pracy. Porażka w Siedlcach, remis z Suwałkami to bezpowrotnie stracone 5 punktów i bardzo zły prognostyk na przyszłość. Jeśli Kluczbork nie wygrał z drużynami z dołu tabeli, to z kim może liczyć na zwycięstwo?
Od wczoraj każda drużyna, z którą przyjdzie się Kluczborkowi zmierzyć, jest od niego lepsza. W każdym z tych meczów Kluczbork faworytem nie jest. Widmo spadku staje się coraz realniejsze. Każdy z nadchodzących meczów będzie coraz bardziej "o wszystko", a jeśli Kluczbork nie poprawi swojej gry, to wkrótce mecze te zaczną być meczami "ostatniej szansy". Jedno jest pewne: nad Kluczborkiem zawisły ciężkie chmury, nad klubem zaświeciło się żółte światło, które wczoraj zaczęło pulsować, a zawieszona obok lampka czerwona zaczyna się właśnie żarzyć. Czy w Kluczborku to widzą?