MKS KLUCZBORK - GKS KATOWICE 3-0 (1-0)
1-0 30min. Nitkiewicz
2-0 56min. Wodniok
3-0 87min. Tuszyński
MKS: Stodoła - Orłowicz, Jagieniak, Wilusz, Stawowy, Nitkiewicz (73 Hober), Copik (87 Skwara), Niziołek, Wodniok, Tuszyński, Półchłopek (Glanowski)
GKS: Gorczyca - Olkowski (61 Sroka), Nowak, Napierała, Sokołowski, Cholerzyński, Plewnia, Dziedzic, Goncerz, Sadowski, (61 Piechniak), Zieliński (46 Kaliciak)
Pierwsza odsłona spotkania toczyła się wyraźnie pod dyktando gospodarzy. Natchnieni ostatnio dobrymi wynikami w lidze gracze z Kluczborka nie pozostawiali ani jednego wolnego miejsca dla gości z Katowic, którzy wciąż nie mogą przełamać kryzysu, który dopadł ich już w poprzednim sezonie. Pierwszą bramkę w tym meczu dla MKS-u zdobył Kamil Nitkiewicz. Z rzutu wolnego w pole karne piłkę wrzucał Tomasz Copik, futbolówka wpadła w ręce Gorczycy, ten dziwnym trafem wypuścił ją z rąk, a zanim zorientował się, gdzie jest, Nitkiewicz zdołał już wpakować ją do bramki.
Na drugą połowę gospodarze wyszli z jednobramkową przewagą. W 56 minucie dobrze główkował Nitkiewicz, Gorczyna instynktownie wybronił ten strzał, ale dobitka Wodnioka z 11 metrów nie pozostawiła żadnych złudzeń i gospodarze prowadzili 2-0. W 87 minucie lewą stroną przedarł się Stawowy, dośrodkował wprost na głowę Tuszyńskiego, który w końcu po bardzo długiej przerwie trafił do siatki i słynna Gieksa została odprawiona z Kluczborka z kwitkiem. Kibice gospodarzy wielkimi brawami podziękowali swoim piłkarzom, a zawodnicy z Katowic zostali wygwizdani i pożegnani obraźliwymi słowami przez swoich kibiców.