Dzisiaj byłem na 2 meczach w Opolu. Oba rozegrano na tym samym boisku, czyli w Centrum Sportu. Był to mój debiut na tym obiekcie. Jest to kompleks boisk treningowych koło ulicy Północnej. Mecze te odbyły się na sztucznej nawierzchni. Rozegrano je w ramach regionalnego Pucharu Polski. W obu spotkaniach drużyny IV ligi opolsko-śląskiej grały z drużynami grupy II opolskiej ligi okręgowej. W meczach tych było widać, które drużyny występują w wyższych ligach. W pierwszym spotkaniu Odra Opole pokonała 5-1 LZS Proślice, choć do przerwy było 0-0. W II połowie zawodnicy z Proślic nie potrafili wyjść z własnej połowy. W drugim spotkaniu Rodło Opole przegrało z Victorią Chróścice 0-5.
Jako tzw. stadionowy turysta, czyli groundhopper, oglądam mecze na różnych stadionach i boiskach. Bardzo często są to mecze niskich lig. Najczęściej takie mecze oglądam w województwie opolskim. Często też w województwie śląskim i w Czechach. W naszym województwie bardzo rzadko spotykam się z biletami. Dla mnie bilet z meczu jest cenną pamiątką, stąd jestem zawiedziony, że go na meczu nie zdobyłem. Wiem, że większość kibiców się cieszy, że za darmo może oglądać mecze swoich drużyn. Tymczasem w województwie śląskim prawie wszystkie kluby sprzedają bilety na mecze. Robi to nawet wiele klubów C klasy. W A klasie to jest norma. Podobnie wygląda sytuacja w Czechach. Tymczasem u nas, czyli głównie w powiecie nyskim, na wszystkie mecze wchodzi się za darmo.
POLSKA - WŁOCHY 0-2
Liderzy PZPN są mistrzami w popełnianiu błędów i psuciu wizerunku swojej organizacji. Zaczęli od tego, że w dniu święta państwowego Polacy mieli zagrać w nowych koszulkach, na których w miejsce godła państwowego pojawiło się godło związku. Nie mam nic przeciwko godłu PZPN, ale nie mogę zaakceptować, że nie ma tam orła. Nie rozumiem, czemu nie mogą być koło siebie oba symbole. Dawniej, jak czytałem wywiady z młodymi piłkarzami, to zawsze każdy z nich mówił, że marzy, żeby zagrać z orłem na piersi. Mimo tej skandalicznej decyzji wybrałem się na mecz, bo uważam, że kibicuję Polsce, a nie PZPN, a nawet nie konkretnym piłkarzom. Zaopatrzony w bilety i karty kibica już o 16.00 wyruszyłem z Nysy. Wybrałem się z żoną, kolegą Arturem i jego synem. Wiedząc, że będą problemy z parkowaniem koło stadionu pojechaliśmy na ulicę Legnicką, gdzie zostawiliśmy samochód. Stamtąd tramwajem dojechaliśmy do stadionu.
Na niektóre ciekawsze mecze jeżdżę z Jackiem z Nysy, który jest wielkim fanatykiem piłki nożnej. Śmiało można o nim powiedzieć, że jest groundhopperem. Nie interesują go jednak mecze niższych lig. Sam o sobie nie mówi, że jest groundhopperem. Ale też nie wzbrania się przed tym określeniem. Od początku lat siedemdziesiątych XX wieku zaliczył wiele atrakcyjnych spotkań. Zaczynał od pucharowych bojów Górnika Zabrze, który toczył je na Stadionie Śląskim. Obecnie jeździ głównie na mecze reprezentacji Polski i polskich klubów w europejskich pucharach. Często jest na tych wyjazdowych. Jeździ też na mecze naszej ekstraklasy. Ostatnio był w Londynie na meczu Fulham - Wisła. Przy okazji chciał zaliczyć jakieś mecze ligowe. Postanowiłem porozmawiać z nim na temat tej wyprawy. Efekty tej rozmowy przedstawiam poniżej.