Szukając jakiegoś meczu do pooglądania w niedzielne popołudnie, wybór padł na mecz nyskiej klasy B, w którym LZS Polski Świętów grał z Sudetami Moszczanka. O wyborze tego spotkania zadecydowały dwa powody. Pierwszy, to taki, że nigdy nie byłem na boisku w Polskim Świętowie. Drugi, to z kolei taki, że obie drużyny były przed tym meczem wysoko w tabeli z szansami na awans do klasy A. W III grupie nyskiej klasy B sytuacja jest trochę skomplikowana, bo zespoły z czołówki rozegrały do tej pory różną liczbę spotkań. Sudety po rozegraniu 18 spotkań, w których zdobyły 34 punkty, były na 4. miejscu i traciły do lidera 3 punkty. Polski Świętów rozegrał 17 meczów i miał 33 punkty, co dawało mu 5-te miejsce. Spodziewałem się więc niezwykle zaciętego meczu.
Niestety mecz ten był przeciętny. W I połowie piłka często wpadała do obu bramek. Wyraźnie lepsi byli goście, którzy do przerwy prowadzili 4-2. Ozdobą meczu była bramka, którą bezpośrednio z rzutu rożnego zdobył zawodnik gospodarzy.
Po przerwie mecz bardzo się wyrównał. Niewiele w nim się działo, bo gra toczyła się w środku pola. Pod koniec meczu Sudety zdobyły piątą bramkę i wygrały 5-2. Trudno oceniać zespoły na podstawie jednego meczu, ale wydaje mi się, że żadna z tych drużyn nie awansuje klasy A. Widziałem w tamtym sezonie zespoły z Korfantowa i Gryżowa, które prezentowały się dużo lepiej, a to one grają w tej grupie.
Dobre wrażenie zrobiło na mnie boisko w Polskim Świętowie, które wraz z budynkiem klubowym i ławkami dla rezerwowych ma w sobie to „coś”.
W czasie meczu ani razu nie usłyszałem wyzwiska w stosunku do sędziego, który wygląda na bardzo doświadczonego arbitra.
Zdjęcia z meczu i krótki film na mojewielkiemecze.wodip.opole.pl LZS Polski Świętów - Sudety Moszczanka 2-5 (2-4)