Groundhopping, to inaczej turystyka stadionowa. Polega to na zaliczaniu meczów i stadionów różnych drużyn piłkarskich. W ramach tej idei w 4 osoby ruszyliśmy w poprzedni weekend do Niemiec, gdzie nigdy wcześniej nie oglądałem meczu i gdzie w ciągu 3 dni zobaczyliśmy 3 mecze.
W piątek byliśmy na meczu Energie Cottbus – Erzgebirge Aue. Ta pierwsza drużyna przed tym meczem była outsiderem 2. Bundesligi. Ich rywal też walczy o utrzymanie. Na mecz przyszło aż 9500 osób. Przyjechała duża grupa kibiców z Aue, którzy prowadzili fantastyczny doping.
Wśród nich był ktoś z flagą biało-czerwoną, na której był napis Polska. Energie do przerwy przegrywało 0:3 i wtedy doszło do dziwnej sytuacji. Jej kibice ściągnęli wszystkie flagi i przerwali doping. Kiedy po przerwie gospodarze zdobyli bramkę, to doping wrócił, ale flagi już nie. Gospodarze doprowadzili do wyniku 2:3. Od tego momentu stworzyli jeszcze kilka sytuacji, których nie wykorzystali.
W sobotę pojechaliśmy do Chemnitz na mecz III ligi, w którym Chemnitzer FC (broni się przed spadkiem) zremisowało 1:1 z SV Darmstadt 98 (walczą o awans). Kiedy wszedłem na stadion, o którym czytałem, że ma ponad 18 tysięcy pojemności, to przeżyłem szok, bo wypełnił się prawie po brzegi. Tymczasem po meczu dowiedziałem się, że na meczu było … 4215 osób. Wytłumaczenie tego może być takie, że widać, że rozebrano tam 2 trybuny, stąd ta różnica. Tak myślę. Dodam, że na ten mecz III ligi bilety kosztowały 21 euro (siedzące) i 10 euro (stojące). Na stadionie byli też kibice gości. Obie grupy cały czas prowadziły doping.
W niedzielę udaliśmy się na mecz Dynamo Drezno – FC Sankt Pauli. Gospodarze przed meczem zajmowali 3 miejsce od końca, a gospodarze byli blisko miejsc premiowanych awansem do Bundesligi. Bilety na Dynamo kupowaliśmy dzień przed meczem. Gdy podeszliśmy pod kasę, to trochę żeśmy się przestraszyli, bo pani chciała nam sprzedać bilety po 38 euro za sztukę. Kiedy zaczęliśmy się dopytywać o tańsze, to pani najpierw mówiła, że nie ma, ale po chwili powiedziała, że jeszcze ma bilety po 19 euro, ale na miejsca położone na samej górze stadionu i że z tych miejsc możemy nie widzieć części boiska. Zdecydowanie woleliśmy siedzieć na gorszych miejscach za 19 euro, niż na lepszych za 38 euro. Na stadionie okazało się, że siedzimy centralnie za słupem. Zbyt mocno nam to nie przeszkadzało. Na mecz ten przyszło 29600 osób. Doping gospodarzy był rewelacyjny. Fantastycznie kibicowali też fani Sankt Pauli, których słabo słyszałem, bo siedziałem najdalej od nich. Kibice obu klubów się nie lubią. Sankt Pauli, to najbardziej lewacki klub. Na stadionie nie szczędzono sobie wzajemnych wyzwisk. Włączał się w to cały stadion. Miejscowi piłkarze byli wyraźnie słabsi, ale różnicę starali się niwelować walką. Przegrali jednak 1:2. Po spotkaniu dziwnie (nie po polsku) zachowali się fani Dynama i to ci najbardziej zagorzali. Kiedy piłkarze Dynama chcieli do nich podejść, żeby podziękować za doping, to ci ich odrzucili. Zaczęli gwizdać i odgrażać się im. Widać było straszną nienawiść. Dziwne, bo akurat ich piłkarze grali ambitnie.
Na tych meczach w Niemczech miejscowi fani wypili straszne ilości piwa. Pili go już w drodze na stadiony. Prawie każdy szedł z otwartą butelką. Konsumowali go też na stadionach.
Na wszystkich stadionach był znakomity doping. Mecze były bardzo ciekawe. Na mnie największe wrażenie zrobiło zaangażowanie piłkarzy wszystkich drużyn. Takiej walki przez 90 minut w Polsce nie widzę.
W czasie wyprawy spaliśmy w bardzo dobrych warunkach. Mieliśmy w Dreźnie 4-osobowy apartament, na który składał się z: salonu, 2 sypialni, kuchni, łazienk. W kuchni było wszystko: ekspres do kawy, zmywarka, lodówka. Były też: kawa, herbata, przyprawy. Kosztowało to każdego z nas 17,5 euro za dobę. Osoba prowadząca ten obiekt mówi po: rosyjsku, niemiecku i angielsku.
Samochodem na gaz zrobiliśmy 1000 km. Koszt gazu wyniósł 330 zł, co w przeliczeniu na 4 osoby dało 82,50 zł na osobę.
Filmy i zdjęcia z meczów: mojewielkiemecze.wodip.opole.pl
@MojeWielkieMecz, facebook.com/mojewielkiemecze