Na meczach Juvenii bywam przeważnie pod koniec sezonów. Byłem 2 lata temu, gdy walczyli o utrzymanie w siatkarskiej III lidze i rok temu, gdy walczyli play-offach. Teraz pojechałem na ich ostatni w tym sezonie mecz u siebie. Podejmowali AZS Rafako Racibórz. Żeby utrzymać się w lidze musieli w tym meczu zdobyć chociaż 1 punkt, czyli wygrać 2 sety.
Organizacyjnie nic się nie zmieniło w Głuchołazach od naszej ostatniej wizyty rok temu. Nadal wchodzi się za darmo, otrzymuje się po każdym secie krówki i typuje się przed meczem jego wynik, żeby wygrać nagrodę. Wszystko to należy działaczom Juvenii zaliczyć na plus.
Pomimo takiej fajnej organizacji na trybunach było mniej widzów niż w poprzednich latach. Do kilku osób stopniał też „młyn” prowadzący doping. Mimo mniejszego liczebnie składu doping był.
Od ostatniego roku zespół Juvenii został przemeblowany. Pojawiło się w nim wielu zawodników znanych mi z gry w różnych zespołach Stali Nysa. Na libero gra Sławomir Krypel, który kilka lat temu grał w seniorach Stali. Z młodzieżowych zespołów Stali zobaczyłem w akcji: Mazura, Wastraka i Bartosza Bińka, który jest bratem Szymona grającego w Stali.
I seta wygrali goście, czym mocno wszystkim napędzili strachu. W II i III partii górą byli gospodarze, którzy już przy stanie 2-1 w setach wiedzieli, że utrzymanie już mają. W secie IV Arkadiusz Olejniczak wpuścił do gry rezerwowych zawodników. Zmienił nawet libero, ubierając nowego w kamizelkę odblaskową. Nie przeszkodziło to gospodarzom w wygraniu kolejnej partii, w której siatkarze z Raciborza byli już całkowicie podłamani. Przy piłce setowej trener Olejniczak zrobił rzecz, jakiej nigdy wcześniej nie widziałem. Nie wiedziałem nawet, że pozwalają na to przepisy. Wziął czas i gdy zawodnicy mieli wrócić do gry, to … wziął drugi czas.
Zdjęcia z meczu na mojewielkiemecze.wodip.opole.pl
@MojeWielkieMecze