LigaNetPl

Back Home
User Rating: / 1
PoorBest 
(Krzysztof Wilk)  
sobota, 02 sierpnia 2014 08:48

Tak się jakoś złożyło, że dość długo nie zanudzałem was opowieściami o moich piłkarskich wyprawach. Postanowiłem to zmienić i podzielić się groundhopperskimi wrażenia ze spotkań jakie pooglądałem w lipcu. Nie było ich wiele, bo tylko 4, ale były chyba dość ciekawe. 3 z nich pooglądałem w jednym zagranicznym mieście, a był to Split. Czwarty mecz oglądałem w Gliwicach i nie było to spotkanie Piasta, ani żadnej innej gliwickiej drużyny, tylko Ruchu Chorzów. Z tych 4 spotkań aż 3 to eliminacje Ligi Europy.

Pierwszym meczem był pojedynek RNK Split – Hapoel Beer Sheva. Kiedy 4 lata temu byłem w Splicie, to nie wiedziałem, że taki klub jak RNK istnieje. Tym razem wiedziałem, że gra mecz w europejskich pucharach. Na stadionie mogącym pomieścić 8 tysięcy widzów zasiadło ich 2 tysiące. W tym autokar kibiców z Izraela. Oni to prezentowali się zdecydowanie lepiej od miejscowych kibiców. Prowadzili cały mecz doping, ale nie był on zbyt głośny. Byli nieźle oflagowani, ale jak gdzieś czytałem w internecie, to ponoć wszystkie te flagi „zostawili” w Splicie. Miejscowy młyn liczył od 3 do 6 osób. Machali oni 3 flagami. Coś krzyczeli tylko na początku i pod koniec meczu.
Piłkarsko w I połowie goście prezentowali się znacznie lepiej i prowadzili 1:0. Potem jednak uszło z nich powietrze i przegrali 2:1. W ich zespole bardzo liczyłem na występ znanego z Wisły Kraków Maora Meliksona. Ten jednak wszedł na ostatnie 30 minut i kompletnie był niewidoczny. Zespół ze Splitu mnie nie zachwycił, ale przeszedł do następnej rundy, gdzie już zdążył wygrać 2:0 z Czernomorcem Odessa.
Dodam, że na mieście RNK jest niewidoczne. Wszędzie są grafy Hajduka, nawet pod stadionem RNK. W przejściu podziemnym prowadzącym do stadionu znalazłem tylko jeden bazgroł RNK. Kiedy w czasie meczu podano, że Hajduk zdobył bramkę to ludzie bili brawo.

Drugim meczem był ligowy pojedynek Hajduk Split – Istra 1961 Pula. Tu już była zupełnie inna atmosfera. Na trybuna pięknego stadionu zasiadło 12 tysięcy fanatycznych widzów. Przez pełne 90 minut Torcida prowadziła głośny i urozmaicony doping. W czasie meczu odpalano często pirotechnikę, ale robiono to inaczej niż u nas. W Polsce odpala się wszystko naraz. Oni odpalali race pojedynczo. U nich też nie przywiązuje się wagi do kolorów koszulek. U nas młyny są najczęściej w 1 kolorze. Tam każdy ma koszulkę Hajduka, ale każdy w innym kolorze. Na meczu była grupka kibiców z Puli.
Piłkarsko mecz był na poziomie polskiej kopaniny. Hajduk przeważał, ale zremisował 1:1, czyli już w pierwszej kolejce stracił 2 punkty. W Hajduku grał 1 piłkarz, którego oglądaliśmy na MŚ w Brazylii. Był to Bośniak Vrsajević.

Kiedy płynąłem z Braci na kolejny mecz Hajduka to obawiałem się, że on nie wzbudzi wielkiego zainteresowania miejscowych fanów. Hajduk grał rewanż z irlandzkim Dundalk FC, czyli z przeciwnikiem mało atrakcyjnym. Do tego Chorwaci wygrali na wyjeździe 2:0. Tymczasem tu poczułem atmosferę wydarzenia piłkarskiego. Już na 2 godziny przed meczem pod stadionem, w okolicznych knajpach i skwerkach fani raczyli się piwem. Na trybunach zasiadło 13890 widzów. Znowu było 90 minut dobrego dopingu. Jednak największe wrażenie zrobiła Torcida na mnie w przerwie meczu. Gdzieś na 10 minut przed końcem I połowy zaczęli niezwykle głośno (tak głośno ich wcześniej nie słyszałem) śpiewać jedną z przyśpiewek. Nagrywałem to i nagle się połapałem, że już jest przerwa, a oni dalej śpiewają. Mało tego oni się rozkręcają. Zaczęły dołączać do nich kibice z innych trybun. Nikt nie siadał, nikt nie wychodził, żeby coś kupić do jedzenia lub picia. Tak wytrzymali całą przerwę. W tym czasie odpalili kilka rac (znowu pojedynczo). Kiedy zaczęła się II połowa to oni jeszcze z 5 ciągnęli tę samą przyśpiewkę. To było niesamowite. Dla tej przerwy warto było przypłynąć. Na meczu była grupa irlandzkich fanów, ale oni nie mieli szans przebić się z dopingiem.
Piłkarsko Hajduk zagrał bardzo słabo. Od początku przeważali goście. Wprawdzie do przerwy Hajduk prowadził 1:0, ale po fatalnych błędach w obronie przegrał 1:2 i musiał desperacko się bronić, żeby nie odpaść.

Na koniec miesiąca wybrałem się do Gliwic na mecz Ruch Chorzów – Esbjerg. Kibice Ruchu wypełnili całą trybunę wzdłuż boiska i stworzyli swoim dopingiem niesamowitą atmosferę. Nie byli gorsi od Torcidy ze Splitu. Piłkarze Ruchu zagrali dobre spotkanie. Piłkarsko było widać, że byli słabsi, ale zniwelowali to zaangażowaniem i bardzo dobrą taktyką. Były duże fragmenty meczu gdy chorzowscy przeważali. To Ruch był bliższy zdobycia bramki. Raz nawet był słupek. Na meczu tym każdy siadał gdzie chciał. Bilety sprzedawane w Gliwicach nie miały przypisanych miejsc, stąd kibice Ruchu mieli kupione bilety za bramką a umówili się, że siądą wzdłuż boiska.

Dokładniejsze relacje, filmy i zdjęcia z tych meczów na mojewielkiemecze.wodip.opole.pl www.facebook.com/mojewielkiemecze @MojeWielkieMecz

 

 

© 2024 LigaNetPl
Joomla! is Free Software released under the GNU General Public License.
Mobile version by Mobile Joomla!