Czy zastanawialiście się kiedyś, która liga wzbudza największe zainteresowanie opolskich kibiców? Pokusiliśmy się o próbę odpowiedzi na to pytanie. Jako punkt wyjścia przyjęliśmy oglądalność poszczególnych stron naszego serwisu. Wyniki są nieco zaskakujące, choć czy na pewno? ....
Z koszulek reprezentacji Polski zniknął orzełek. PZPN zamienił go na swoje logo. Od teraz narodowa jedenastka będzie grać z godłem związku. Decyzja ta wzbudziła wiele kontrowersji wśród kibiców i zdecydowany sprzeciw wobec takiej decyzji. To sprzeniewierzenie naszego narodowego godła, zawłaszczenie narodowej reprezentacji, która ma być na usługach PZPN-u, koniec reprezentacji Polski, która od tej chwili jest reprezentacją PZPN-u - to tylko niektóre z internetowych komentarzy.
Kto więc gra w Dzień Niepodległości we Wrocławiu? Polska z Włochami, czy Włochy z PZPN-em?
Dziś odszedł wieloletni dziennikarz sportowy Trybuny Opolskiej, oddany kibic sportowy, czynnie się mu poświęcający, Juliusz Stecki.
Był zawodnikiem Odry Opole, Hetmana Byczyna, Włókniarza Wrocław, a także inicjatorem Zlotu Piłkarzy Weteranów w Byczynie. Jego felietony "Czwarta runda" od lat wzbudzały zainteresowanie czytelników.
Odszedł w wieku 70 lat.
Sezon już zakończony. Nowy czuć w powietrzu. A piłkarska centrala wymyśla coraz to śmieszniejsze dziwolągi. Najpierw zaczęli z liczeniem lig. Była pierwsza, druga, trzecia, dokładnie jak uczą w pierwszej klasie podstawówki. Było to chyba jednak zbyt proste, więc od pewnego czasu piłkarska centrala wmawia, że drugi jest pierwszy, trzeci jest drugi, a pierwszy... No właśnie, zerowy? Poza zakresem? Choć jest dalej pierwszy, to każe nam się wierzyć, że nie. Że pierwszy jest dalej. Początek nie jest na początku, tylko trochę w środku i tam dopiero zaczyna się prawdziwe liczenie. Trochę to przypomina otwieranie rozmaitych turniejów w ich połowie, po rozegraniu jednego, dwóch meczów, a czasem dopiero nawet na drugi dzień. I ciemnota, która na te turnieje chodzi pewnie nie rozumie, dlaczego chcąc go obejrzeć od początku, trzeba przyjść w środku, a przychodząc na początek, trafia się na bliżej nieokreśloną część turnieju gdzieś pomiędzy jego początkiem, a finałem.
Nie wiem, jak inaczej wyrzucić z siebie słowa, uczucia, które szargają mną w ostatnich dniach. Przychodzą w życiu takie momenty, że człowiek musi się zatrzymać, przystanąć, oprzeć się choćby o przydrożną latarnię, przez chwilę oderwać od pędzącego świata i przez napływające do oczu łzy zadać pytanie: po co ja na tym świecie jestem? Przez chwilę choć odciąć się od zgiełku pędzącego, no właśnie, do czego, ku czemu? od pędzącego świata? W gruncie rzeczy każdy z nas jest dobry, w każdym z nas kiełkuje, emanuje dobro, niby wiemy, jak mamy żyć, z każdym dniem nabieramy nowych doświadczeń, uczymy się życia, patrzymy w przeszłość, wspominamy epizody z dziejów ludzkości poznane na lekcjach historii, dostrzegamy dylematy, przed którymi stawali nasi przodkowie, ich dążenie do zrozumienia, no właśnie czego? Samych siebie? Dziejów ludzkości? Zapewnienia sobie lepszego bytu? Lepszego samopoczucia?