Dzisiaj na boiska wyszły drużyny najniższych lig podokręgu nyskiego, by zagrać mecze okręgowego Pucharu Polski (Podokręg Nysa). Moje Wielkie Mecze postanowiły wybrać się na mecz do Sękowic. Powód był prosty – nigdy tam nie byłem. LZS Sękowice podejmowały LZS Polski Świętów. Obie drużyny grają w klasie B. Niestety, ale spotkanie było bardzo słabe. Od początku do końca zespołem zdecydowanie lepszym byli goście. Było widać u nich wyższą kulturę gry. Grali piłką, starali się realizować jakieś założenia taktyczne. Jednak grali słabo. Ich szczęście polegało na tym, że Sękowice były jeszcze słabsze.
Lubię jeździć na mecze do Mikulovic, choć nie ma tam dopingu kibiców. Wydaje mi się, że mecze tam są zawsze bardzo atrakcyjne. Ku mojemu zadowoleniu Mikulovice awansowały do III ligi czeskiej (rzeczywiście III). Mecz z rezerwami Sigmy miał być ich drugim spotkaniem. Po pierwszej kolejce Sigma była liderem, a Mikulovice zajmowały 2. miejsce. Był to więc mecz na szczycie. Szacunek wzbudzał wcześniejszy wynik Sigmy z faworyzowaną Opavą, którą u siebie rozbiła. Na trybunach zasiadło około 450 widzów. Mecz był bardzo widowiskowy i prowadzony w szybkim tempie. Polecam mój filmik, w którym zobaczycie ciekawsze jego fragmenty i ocenicie, czy mam rację.
W sierpniu odbyła się największa wyprawa groundhopperska Moich Wielkich Meczów. Przypominam, że groundhopping polega na oglądaniu meczów różnych drużyn i na różnych boiskach. W tym czasie przejechaliśmy ponad 1500 km i zobaczyliśmy 12 spotkań piłkarskich, które odbyły się w 3 krajach. 4 z nich oglądaliśmy w Czechach, 2 na Słowacji, a pozostałe 6 na polskim Górnym Śląsku. W tym czasie do kolekcji dorzuciłem 6 stadionów, na których pierwszy raz oglądałem mecze. 3 w Polsce, 2 w Czechach i 1 na Słowacji. W czasie tej eskapady dołączyło się do nas 4 groundhopperów. Trzech na pojedyncze mecze, a jeden oglądał z nami 5 meczów w ciągu dwóch dni. Nigdy nie oglądało z nami meczu dwóch groundhopperów równocześnie. W tym czasie zdobyłem do kolekcji około 300 biletów. Nasza baza wypadowa znajdowała się w miejscowości Mszana.
W niedzielę (16 czerwca) ostatnią kolejkę rozgrywały zespoły 3 grup nyskich klas B. Ciekawie zapowiadało się kilka spotkań, a zwłaszcza mecze w Trzeboszowicach, Sidzinie i Kępnicy. Zdecydowałem się na Kępnicę. Powody tego były dwa. Po pierwsze, że nie byłem nigdy na meczu w tej miejscowości. Po drugie, że przypuszczałem, że Czarni, jako lider wygrają i zapewnią sobie awans, a przy tej okazji zobaczę jakąś fetę z tej okazji.
Na mecz chwilę się spóźniłem i gdy przyjechałem Czarni prowadzili już 1-0. Po paru minutach zdobyli drugiego gola, co udało mi się uchwycić na zdjęciu. Miałem nosa, bo było to pierwsze zdjęcie, jakie tego dnia zrobiłem. Gdy za chwilę padła trzecia bramka dla gości, to myślałem, że mecz będzie nudny.
Szukając jakiegoś meczu do pooglądania w niedzielne popołudnie, wybór padł na mecz nyskiej klasy B, w którym LZS Polski Świętów grał z Sudetami Moszczanka. O wyborze tego spotkania zadecydowały dwa powody. Pierwszy, to taki, że nigdy nie byłem na boisku w Polskim Świętowie. Drugi, to z kolei taki, że obie drużyny były przed tym meczem wysoko w tabeli z szansami na awans do klasy A. W III grupie nyskiej klasy B sytuacja jest trochę skomplikowana, bo zespoły z czołówki rozegrały do tej pory różną liczbę spotkań. Sudety po rozegraniu 18 spotkań, w których zdobyły 34 punkty, były na 4. miejscu i traciły do lidera 3 punkty. Polski Świętów rozegrał 17 meczów i miał 33 punkty, co dawało mu 5-te miejsce. Spodziewałem się więc niezwykle zaciętego meczu.